33 - Polska za pierwszych królów elekcyjnych

Z Wiki kielakowie.com


Teksty źródłowe do nauki historji w szkole średniej
z zachowaniem pisowni i słownictwa oryginału.
Zeszyt 33

Kraków 1928 rok

Nakładem Krakowskiej Spółki Wydawniczej
Druk W. Ł. Anczyca i Spółki w Krakowie.

W świetle źródeł przedstawił
dr Henryk Barycz
asystent Uniwersytetu Jagiellońskiego

Pierwsze bezkrólewie i wybór Henryka Walezego

Nazajutrz po zgonie Zygmunta Augusta.

(J. Bielski, „Kroniki polskie” wydanie Bohomolca 1764 str. 594–596)

Skoro się tedy śmierć królewska rozgłosiła po Koronie, panowie niektórzy w Małej Polszce do Krakowa (jako do miasta stołecznego) z trzaskiem się zjechali także rycerstwa bardzo wiele, którzy zabiegając roztyrkom domowym przodków swych, konfederacją na się przyjęli w Korczynie roku 1438 uczynioną, gdzie się przodkowie nasi sprzysięgli i pod wiarą i poczciwością swą obowiązali, przeciwko każdemu takiemu na zniszczenie jego powstać, któryby, zwłaszcza pod takowym czasem, pokój pospolity targać chciał, to jest, gdyby się, kto na kogo rzucił, abo w majętność cudzą tak duchownych jako i świeckich wjechał, a przeciwko każdemu takiemu powstać jako nieprzyjacielowi ojczyzny. Potym miasto Kraków i zamek krakowski, także granie od Śląska i od Węgier tym sposobem opatrzyli.

Panowie też Wielkopolscy zjechali do Łowicza do księdza Jakuba Uchańskiego arcybiskupa gnieźnieńskiego, jako do prymasa. Także też i rycerstwa bardzo wiele. Gdzie za spólną zgodą obronę ruszeniem pospolitym uchwalili tym sposobem, aby każde województwo tam się stawiło, gdzie mu miejsce wojewoda jego naznaczy, a w ciągnieniu aby żaden gwałtem żywności nikomu nie brał, ale żeby ją płacił wedle ustawy w statucie opisanej. Tamże też postanowili aby żaden pod tym czasem nie śmiał z nikim gwałtem się obchodzić, ani mu nic nie brał, a jeśliby wziął, tedy nadalej za tydzień po obwołaniu postanowienie tego aby mu wszystko wrócił. A jeśliby tez już po śmierci królewskiej kto kogo ranił, abo zabił, taki za membraną[1]ziemie onej na przyszłe sejmy walny miał być pozwan i szósty mu dzień od poczęcia sejmu na być naznaczon, gdzie zaraz bez odwłok żadnych, gdyby był pokonan, miał być karan. A gdyby kto przeciwko temu postanowieniu chciał co mówić, tedy nie inaczej jeno jako nieprzyjaciel ojczyzny miał być poczytan, przeciwko któremu wszyscy powinni powstać i onego zniszczyć i na gardle karać, a potym z tegoż sejmu posłali posty swe do panów litewskich, dziękując im, że przez list swój dali im poznać, iż z nimi jako z bracią pospołu do jednej kupy się znaszać muszą, w spólnej zgodzie i miłości o dobrym R.P. radzić i Pana spólnie obierać. A iż to starodawny zwyczaj był, że gdy król umarł, tedy się Panowie Radni zjeżdżać pospolicie do księdza arcybiskupa jako prymasa zjeżdżać zwykli, przetoby radzi byli widzieli, żeby się i i oni tamże zjechali, aby się o sprawach Rzeczypospolitej porozumieli. Przytym o tych rzeczach wszystkich im oznajmili, które na tym zjeździe postanowili, a o czasie i miejscu elekcjej od nich wiedzieć chcieli. Do moskiewskiego im też po-słać radzili imieniem ich i mieniem swym. Rozjechali się stamtąd dnia 23 lipca.


Przypisy

  1. membrana = pergamin, dokument


Kaptur po śmierci Zygmunta Augusta w Krakowie uchwalony 15 lipca 1572.

(Volumina legum II str 839 – 840).( Kaptur[1].)

Gdyż już za tym przypadkiem śmierci Pana a Króla naszego prawa wszystkie ustały, a ku żadnej pociesze dobrym a spokojnym ludziom być nie mogą. Dlaczego tylko są i bywają postanawiane – abowiem źli a wszeteczni ludzie, gdy nad sobą karanie nie baczą, swego swawoleństwa używać się ważą, - przeto my, tak duchowni, jako i świeccy, widząc przodków naszych to postanowienie, których takich złych a swawolnych rzeczy bronili i obmyślając potomstwo swe, i zdrowie Rzeczypospolitej po sobie, nas do tegoż swego postanowienia poczciwościami a wiarą naszą obowiązali, abyśmy przeciw takim wszyscy się ku ich wiecznej skazie podnieśli a ruszyli, którzyby nieposłuszeństwo przeciw prawu ziemskiemu wszczynali, abo wojny jakie podnosili nam abo Królestwu temu, a na prawie ziemskim spólnym przestawać, a nim się, kontentować[2] nie chcieli (jako o tym wszystkim szeroko ten przywilej, który między sobą w Nowym Mieście Korczynie uczynili i postanowili w roku 1438, obmawia, który dla lepszej wszystkich ludzi wiadomości, i w statut po druk włożony, nam przez ręce podali). A tak my przyznawając się radzi do tego żeśmy są właśni potomkowie onych dawnych a cnotliwych przodków naszych, toż postanowienie przed się tym teraźniejszym czasem bierzemy i obiecujemy, i przyrzekamy cnotliwemi słowy, jako uczciwi potomkowie sławnych a uczciwych przodków naszych, przeciwko takim powstać, którzyby swawolnictwa, gwałty, zajazdy, łupiestwo tak majętności duchownych i świeckich osób i kościołów, abo jakieżkolwiek inne, swowolności czynić się ważyli, zapomniawszy cnoty a powinowactwa tego swego, które nań, kto się jedno za potomka tej zacnej Korony i przodków tych, którzy to nam włożyli, znać chce, jest włożono, a ku takiego każdego szkodzie i zniszczeniu, tak na ciele jako na majętności, ruszyć się tak wszyscy społem, jako też i jedna jakażkolwiek część, do którychby jedno tylko pierwej wiadomość o takim swowoleństwie przyszła, (gdyż do wszystkich po tak szerokiej Koronie razem przyjść nie może). Co wszystko obiecujemy, pod wiarą i poczciwością naszą, bez fałszu i zdrady, skutkiem wypełnić, a każdemu takiemu, ani radą ani żadną przychylnością życzliwemi się okazywać, pod wiarą i poczciwością naszą nie chcemy, by też krwią i jakimkolwiek, powinowactwem nam złączeni byli, ani o żadnego takiego i słowa nikomu żadnego mówić nie będziemy, ale każdego takiego karać chcemy i obiecujemy.


Przypisy

  1. Kaptur to związek stanów, stworzony po śmierci królewskiej w celu obrony państwa i zapewnieniu wymiaru sprawiedliwości (stąd „sąd kapturowy”).
  2. zadowalniać.


Konfederacja generalna warszawska 28.I.1573.

(Według tekstu ogłoszonego przez Wł. Budkę: „Reformacja w Polsce I, str. 316–318)

My Rady Koronne duchowne i świeckie i rycerstwo wszystko i stany insze jednej a niepodzielnej R.P. oznajmujemy wszytkim wobec komu należy ad perpetuam rei memoriam (na wieczną rzeczy pamiątkę), iż pod tym niebezpiecznym czasem bez króla pana zwierzchniego mieszkając, staraliśmy się o to pilnie na zjeździe warszawskim[1], jakobyśmy przykładem przodków swych, sami między sobą pokój, sprawiedliwość i obronę R.P. zatrzymać i zachować mogli. Przetoż statecznym i jednostajnem zezwoleniem i świętem przyrzeczeniem sobie to wszyscy spólnie imieniem wszytkiej R.P. obiecujemy i obowiązujemy się pod wiarą poczciwością i sumieniem naszym:

Naprzód żadnego rozerwania między sobą nie czynić, ani dysmembracyjej[2] żadnej dopuścić, jako w jednej nierozdzielnej R.P., ani jedna część bez drugiej pana sobie obierać, ani factionibus privatis (prywatnymi zabiegami) z nizkiem narabiać, ale podług miejsca i czasu tu naznaczonego zjechać się do gromady koronnej i spólnie a spokojnie ten akt electionis (elekcji) podług woli Bożej do skutku słusznego przywieść, a inaczej na żadnego pana nie pozwalać, jedno z takową pewną a mianowitą umową, iż nam pierwej prawa, wszytkie przywileje i wolności nasze, które są i które mu podamy, post electionem (po wyborze) poprzysiąc ma. A mianowicie to poprzysiąc - pokój pospolity między rozerwanemi i różnymi ludźmi w wierze i nabożeństwie zachowywać i nas zagranice koronne nigdy nie ciągnąć żadnym obyczajem, ani prośbą królewską swą , ani solutione quinque marcarum super hastam (zapłata pięciu grzywien od kopji), ani ruszenia pospolitego bez uchwały sejmowej czynić.

Przeto powstać przeciwko każdemu takiemu obiecujemy. Ktoby abo miejsca czasy inne do elekcji sobie obierał i składał, albo tumultować[3] na elekcjej chciał, abo lud służebny privatim (prywatnie) przyjmował, abo elekcjej owej zgodnie od wszystkich conclusae (postanowionej) sprzeciwiać się śmiał. A iż w R.P. naszej jest dissidium (niezgoda) niemałe in causa religionis christianae (w sprawie religji chrze-ścijańskiej), zabiegając temu, aby się z tej przyczyny między ludźmi seditio (rozterka) jaka szkodliwa nie wzięła, która po inszych królestwach jaśnie widzimy, obiecujemy to sobie spólnie pro nobis et successoribus nostris in perpetuum sub vinculo iuramenti, fide, honore et conscientis nostris (za nas i potomków naszych na wieczne czasy pod rygorem przysięgi, wiarą, poczciwością i sumieniem naszem), iż którzy jesteśmy dissidentes de religione (różni w wierze), pokój między sobą zachować, a dla różnej wiary i odmiany w kościelech krwie nie przelewać, ani się penować[4] confiscatione bonorum (konfiskata dóbr) , poczciwością, carceribus et exilio (więzieniem i wygnaniem) i zwierzchności żadnej ani urzędowi do takowego progressu[5] żadnem sposobem nie pomagać, i owszem gdzieby ją kto przelewać chciał, ex ista causa (z tej przyczyny) zastawiać się o to wszyscy będziem powinni, choćby też za pretekstem dekretu, albo za postępkiem jakiem sądowym, kto to czynić chciał.

Wszakże przez tę konfederacją naszą zwierzchności żadnej panów nad poddanymi ich, tak panów duchownych jako i świeckich, nie derogujemy[6] i posłuszeństwa żadnego poddanych przeciwko panom ich nie psujemy i owszem jeśliby takowa licentia (samowola) była sub praetextu religionis (pod pretekstem religji),tedy jako zawsze było, będzie wolno i teraz każdemu panu poddanego swego nieposłusznego tam in spiritualibus, quam in secularibus (tak w duchownych jak świeckich[7]) podług rozumienia swego skarać. Aby wszystkie beneficia iuris patronatus regii prelaturarum ecclesiasticarum (beneficja patronatu królewskiego do prałactw kościelnych) jako arcybiskupstw, biskupstw i inszych wszelakich beneficyj, były dawne nie inszym, jeno rzymskiego kościoła klerykom, indigenis Polonis iuxta statutum (krajowcom Polakom według statutu). A beneficja kościołów greckich ludziom tejże greckiej wiary dawane być mają.

A iż to do pokoju wiele należy, aby differentiae inter status (różnice między stanami) hamowane były – a między stanem duchownym a świeckim jest niemała differentia de rebus politicis temporalibus (różnica w świeckich sprawach politycznych) – obiecujemy wszytkie te między sobą componere (ułożyć) na blisko przyszłem sejmie electionis (elekcyjnym).

Sprawiedliwości porządek taki w mocy zachowujemy, jaki sobie które województwo doma spólnie postanowiło, albo jeszcze postanowi zgodnie, także i około obrony potrzebnej zamków pogranicznych...

A panowie starostowie będą powinni vigore huius generalis confederationis sine omni dilatione iuxta usitatam formam (mocą tej konfederacji generalnej bez żadnej zwłoki według używanej formy) sądzić, odprawować, ekzekwowac takowe kauzy[8] oprócz tych województw, które sobie formam (sposób) sprawiedliwości i egzekucji specialem (specjalny) postanowili sub interregio (podczas bezkrólewia), abo jeszcze postanowić mają...

Obiecujemy też to sobie, że na elekcją naznaczoną jadąc i na miejscu będąc i do domu się rozjeżdżając, gwałtu żadnego ludziom i sami między sobą czynić nie będziemy.

Te wszystkie rzeczy obiecujemy sobie i na potomki swe chować statecznie i trzymać sub fide, honore et conscientiis nostris (pod wiarą, poczciwością i sumieniem naszym). A ktoby się temu sprzeciwić chciał i pokój a porządek pospolity psować, conta talem omnes consurgemus in eius destructionem (przeciw takiemu wszyscy powstaniemy w celu zniszczenia go). A dla lepszej pewności tych wszystkich opisanych rzeczy przyłożyliśmy pieczęci swe do tego i rękoma własnemi podpisali. Actum Warschoviae in convocatione Regni generali vigesima octava mensis januari Anno Domini millesimo quinqentesimo septuagesimo tertio. (Działo się w Warszawie na konwokacji generalnej Królestwa 26 stycznia R.P. 1573.)


Przypisy

  1. Tzn. na sejmie konwokacyjnym w styczniu 1573 roku.
  2. rozdziału, (dosłownie znaczy rozczłonkowania).
  3. czynić zamieszanie.
  4. karać.
  5. postępowania.
  6. umniejszamy.
  7. zapewne: „bonis” to jest „w dobrach tak duchownych jak świeckich”. Niezmiernie ważny ten ustęp, regulujący stosunek panów do poddanych, tak niejasno jest wystylizowany, iż bywa interpretowany zazwyczaj jakby opuszczono tu słowa „in rebus” tj. w sprawach duchownych i świeckich, jakby szlachta chciała w tym ustępie poddać chłopa zasadzie : ciuis regio, eius religio.
  8. sprawy.


Protestacja Mazurów przeciwko konfederacji generalnej warszawskiej.

( Z druku współczesnego pod tytułem: „Protestacya województwa płockiego przeciw Konfederacyjej)

My Rady duchowne i świeckie, dygnitarze, urzędnicy i wszystko rycerstwo województwa płockiego, wszystkim wobec i komu to wiedzieć należy, oznajmujemy:

Aczkolwiek nic zacniejszego, nic Rzeczy Pospolitej potrzebniejszego być rozumiemy nad pokój wnętrzny i jednostajną wszystkich stanów miłość i zgodę i przy niej przeciwko każdemu, ktoby ją psowac i targać chciał, majętności nawet gardła nasze położyć gotowi jesteśmy, ale jako pokój miłujemy i pilnie go przestrzegamy, tak też zmów abo zjednoczenia osób, lubo stanów niektórych, któreby pod tytułem pokoju i zgody chwalę miłego Boga niszczyli, wolności nasze pospolite w niwecz obracali, a do burzk i do zamieszania wrota otwarzali, i chwalić i pomagać im nie chcemy ani będziemy wiecznymi czasy. Przeto gdy do niektórych osób, tak na Konwokacjej jako i na Elekcjej Króla nowego pod Warszawą Konfederacja jakaś in causa religionis (w sprawie religji) spisana, i ku podpisaniu albo pieczętowaniu podana była, iż jej na konwokacjej posłowie naszy, a na elekcjej ci bracia, którzy się byli zjechali, podpisać nie chcieli, z wielgąchmy to od nich wdzięcznością i pochwałą przyjęli. A tak wszyscy się teraz oświadczamy, iż na tę Konfederacją nie przyzwalamy, ani jej przyjąć, ani promować[1] u przyszłego pana chcemy, z przyczyn słusznych i ważnych. Bo acz się ta Konfederacja za to udawa, jakoby w Polszcze pokój i zgodę gruntować chciała, aleć kto się jej przypatrzy dobrze, obaczy snadnie, iż pod tą piękną postawą truciznę podawa srogą, która jadem swym, jeśli Pan Bóg nie postrzeże, Koronę Polską niechybnie zabije. Po naprzód obraża miłego Boga, obraża bliźniego, obraża i sumienia nasze. Nawet Koronę Polską w wielką a sromotną hańbę, prawa, przywileje i swobody nasze w niebezpieczeństwo przywodzi.

Obraża miłego Boga tym, i z nie tylko fałszywemu nabożeństwu, ale i bluźnierstwu, na ostatek pogaństwu i wszelakiemu wszeteczeństwu, drogę do Polski okazuje. Bo jeśli będzie każdemu wierzyć jako kto chce wolno – a będzie pewnie gdy żadnej peny[2] in haereticos (na heretyków) nie będzie – rzecze jeden, iż Chrystus nie jest prawdziwym Bogiem (jakoż i takich już nazbyt). Drugi zaś powie, iż Mahomet jest prawdziwym Bogiem. Trzeci zgoła powie, iż niemasz Boga. Z tych żadnego ani duchowna ani świecka zwierzchność karać nie będzie mogła, bo go Konfederacja zastąpi we wszem, za czymby Polska, ono zacne i u postronnych narodów sławne Królestwo, w jaskinią łotrowską obrócić się musiało. Jakoż już niestetyż łotrostwa i niestatku[3] tego pełno, bo co zinąd samiż heretykowie wypędzą, tu do Polski jako do własnego domu bieży: ciż u nas apostołmi, ciż sumienia ludzkiego szafarzami, ci burzą, ci mieszają, ci miłej Ojczyzny naszej (o nieszczęsne czasy!) krwią się paść chcą. A gdyby ta Konfederacja dojść miała, tymby się więcej namnożyło tego.

Obraża zaś bliźniego, bo iż R.P. Polska tak stanęła, że przy Ich Mości księżej wszystkę władzą in spiritualibus (w sprawach duchowych) zostawiła – o czym spól-ne przywileje nasze a zwłaszcza Jagiellonis in Jedlna[4] (Jagiełły w Jedlnie), które dignitatum Regni (urzędów Królestwa) jako saecularium (świeckich), tak i spiritualium (duchownych) nie tylko iura (prawa) ale i consuetudines (zwyczaje) umacniają i utwierdzają, - jako bez wszystkiej krzywdy Ich Mości księżej odjąć się iudicium falsae religionis aut doctrinae (sąd w sprawie fałszywej wiary lub nauki) będzie mogło, które oni od tego czasu, jako w Polszcze wiara chrystusowa nastała, całe i nienaruszone aż potąd mieli? To jedna krzywda. Druga gdy w jednej wsi kilka panów będzie, a jeden udawszy się za tą niemiecką wiarką[5] Kościół sprofanuje[6], co drudzy w tej mierze czynić będą? Prawem trudno, Konfederacja pozwala, więc abo za łeb chodzić, abo oni z wielkim ukrzywdzeniem zostać muszą, Ktemu do jednaj parafiej wsi siła szlacheckich przysłucha[7], jako nie ku krzywdzie inszych parafianów podawca[8] w różną religją kościół przeinaczy? Jeśli go pozwą, nic nie wygrają, dadzą li mu też pokój, inszego kościoła szukać muszą. A jeśli i tamten a potem i trzeci i czwarty, aż i dalej, jako to będzie mogło być, skażą: ażci oni dobrzy ludzie, którzy po staremu Pana Boga chwalić zwykli, bez kościoła z poddanymi swymi zostać, a potym w pogaństwo obrócić się muszą, i za tą Konfederacją, kto będzie dobrym, kto spokojnym, ten krzywdę cierpieć będzie, temu ani prawo, ani moc żadna przykrości nie czyni żadnej. A czemu? Konfederacja tak mówi, iż to jest grunt pokoju i zgody wnętrznej, aby kto krzywdę miał, milczał, a kto ja czyni, w pokoju został. Aleć to omylna do pokoju nadzieja. Poczująć się kiedy w tym ludzie! A jeśli tego onus (ciężaru) przez pośrodek[9] prawny złożyć z siebie nie będą mogli, do gwałtu i mocy się uciekną, ażci której się strzeżemy: wojna domowa.

Pokój jest dar miłego Boga, a kto jedność rwie wiary, ten z Bogiem żadnego społku[10] niema. I owszem niech tego pewien będzie, iż nas pomiesza pan Bóg pierwej między sobą, a potym, nieprzyjacielowi wiary chrześcijańskiej poda, jako Czechom, jako Węgrom naszym sąsiadom, przeto takowąż uczynił przyczynę. A więcbychmy ludzie spokojni, ludzie nad dobro R.P. nic u siebie przedniejszego nie mający, na to, co Koronie Polskiej wieczną zgubę pewnie przyniesie, przyzwolić mieli? Nad to, co może być sromotniejszego, kiedy w koronie Polskiej naszej, jako to, że u nas ten, który wołu, krowę, świnię, kozę ukradnie, karan będzie, a który kościół zburzy, ołtarze przewraca, kapłany wypędzi, Święte Pańskie, przeczystą i nigdy podług potrzeby niewychwaloną Pannę, Matkę Bożą zesromoci, chwałę miłego Boga zniszczy, Imię na ostatek Pańskie i duchom złym straszne zbluźni, zhańbi, ten – mówię – taki pokój mieć będzie! Tego, który chciał karać, jużby pokój wnętrzny wzruszał, miłość, zgodę targał! Przeto przeciw jemu powstać, jako nieprzyjacielowi koronnemu wszyscy powinni będą!

Ale dziwna rzecz, jako za grzechem tuż zawżdy kaźń miłego Boga idzie. Co i w tej Konfederacjej snadnie obaczyć każdy może. Bo fałszywe nabożeństwo bezpieczeństwem opatrzając, wolność naszę miłą w niebezpieczeństwo przywodzi. Wiemy to wszyscy, że króle i pany wszelakie nic inszego w powinności ich nie zatrzymawa, jedno przysięga. Bo tej względem na prawo, na wolności poddanych oględać się zawżdy musi, wiedząc, że Pan Bóg periuros (krzywoprzysięzców) srodze każe. Otóż ku podniesieniu powagi tej przysięgi i ku zniszczeniu jej tą Konfederacją droga się otwiera wielka. Bo jeśli będzie każdemu wolno, w jaką będzie chciał religją się przewierzgnąć, a czemu też nie i królowi? A jeśli król rzecze, iż tak wierzy, że iuramentum praeter Dei praeceptum factum non tenet (nie obowiązuje go złożona przysięga, wychodząca poza przykazania boskie)? Czego mu panowie ewangelikowie bronić nie mogą, bo to w ich 'recta et indubitata propositio nihil esse recipiendum praeter scripturas' (prosta i niewątpliwa zasada, że nic nie należy przyjmować oprócz Pisma św.). Niechże mi ukaże w św. Piśmie, gdzie król który wierności poprzysięgał żydom, albo żeby poprzysięgać je Pan Bóg przykazał? Niechże ukaże w której ewangeljej to stoi neminem captivabimus, nisi iure victum (nikogo nie uwięzimy, jak tylko przekonanego prawem)? Niech ukaże, który to prorok napisał: Nihil novi statuemus, nisi cum consensu consiliariorum et nuntiorum (nic nowego nie postanowimy, jak tylko za zgodą senatorów i posłów). Niech powie w którym psalmie król Dawid super hastam extra fines Regni nobilitati (od kopji szlachcie za granicami Królestwa) pięć grzywien obiecuje, także i o inszych wolnościach? A tak król ewangelik z tych przyczyn przysięgę swoję lekce uważyć a zgoła porzucić ją może.

Jeśli się tedy król na to uda, co czynić? Do mocy trudno, Konfederacja za nim, jeśli jej jemu trzymać nie będą, a czemu ją też on komu trzymać powinien? Ażci w Polszcze mieszanina, ażci jedni na tę, drudzy na ową stronę przestępują, więc albo w się uderzym, albo z wolnościami się swemi wiecznie pożegnać się musim. A ci podobno co teraz na piskorzu przestać muszą[11], nie zaniechają pomścić się swego.

Z tych tedy przyczyn, jako każdy baczy, słusznych, na taką Konfederację nie przyzwalamy, ani przyzwolić bona conscientia (z czystym sumieniem) możem. Ale przy starodawnej wierze, którąchmy od Kościoła Rzymskiego wzięli, mocnie i statecznie stojąc i cnych przodków naszych naśladując, którzy zamieszanych onych, czeskiego kacerstwa czasów, nie pozwalanim fałszywego nabożeństwa, ale zabranian im pokój i zgodę w tej Koronie zachowali, przy starych konfederacjach przestawamy i potomkowie naszy przestawać będą.


Przypisy

  1. popierać.
  2. kary.
  3. niestateczności.
  4. w roku 1433 (patrz volumina legum I, 90).
  5. tak w kołach katolickich nazywano religię protestancką, jako zrodzoną w Niemczech.
  6. zbezcześci, to w znaczeniu „zamieni na protestancki”.
  7. przynależy.
  8. podawca plebana, kolator.
  9. środek.
  10. spójności.
  11. na niczym przestać.


Z publicystyki pierwszego bezkrólewia.

Kompetytorów do Korony polskiej commoda[1].

(Wydał Czubek: „Pisma polityczne z czasów pierwszego bezkrólewia”, 1906, str. 492 –494)

Ernest[2].

Commoda (korzyści)

  1. Że zacny cesarski syn.
  2. Że wino z Węgier bez cła.
  3. Że ma być sto ślachciców w Wiedniu na nauce.
  4. Że na być staranie o pokój ze strony Prus, Inflant, o Bar i nawigację narewską.

Incommoda (szkody)

  1. Że pan młody, musiałby mieć gubernatory.
  2. Że z narodu niemieckiego, nam zawżdy przeciwnego.
  3. Że bliski naród jego, wycisnąłby nas od wszystkiego.
  4. Co się inym dzieje, top jest Węgrom, Ślęzakom, Czechom stałoby się to i Lachom.
  5. Niepokój z Turkiem, z Tatary, z Moskwą z Wołochy.
  6. Morze także niewolne, jako i teraz, bo brzegu swego nie ma cesarz ani portu, a bez tego armata[3] być nie może.
  7. Już by się Polakom więcej nie nadziewać[4] elekcjej, bo by oni z nas dziedzictwo sobie uczynili.


Moskwa[5]

Commoda:

  1. Pokój dożywotni z nim samym

Incommoda:

  1. Wojna z Turki, z Tatary, z Niemcy, z Wołochy, boby on z pokojem nie siedział.
  2. Morzabyśmy oprzecie nie mieli, bo port narewski wielki jego klejnot.
  3. Tyraństwo a bestialitas (okrucieństwo) wrodzona.
  4. Voluntatem suam per lege didicit (wolę swą uważa za prawo).
  5. Niesława a wieczna sromota nasza nadewszystko.


Piast[6].

Commoda:

  1. Język polski
  2. Wiadmośc rzeczy koronnych.

Incommoda:

  1. Wzgarda u królów postronnych, przyjaciel i nieprzyjaciel.
  2. Wielka trudność w obieraniu jego; łacniej chwalić niźli mianować.
  3. Skoro sowa zjastrzębieje, wyżej chce latać, niż sokół.
  4. Chudoba: i tak Korona ma za swe, wszak to na oko widzimy, zginęlibyśmy do gruntu poborami[7].
  5. Gdyby się nie oglądano, jedno na nas same, tedyby nas co żywo targało, dostałoby się nas niedługo i komu innemu.
  6. Fakcja[8] familjej królewskiej, taby nas w niwecz obróciła, nie pomogłyby żadne przysięgi i węzły.
  7. Wojna zewnątrz, a doma defekt[9].


Francuz[10].

Commoda:

  1. Zacny królewic, dorosły, ćwiczony, waleczny.
  2. Obranie jego pokazałoby prawą swobodę naszą.
  3. Musi być nam powolny prze[11] dalekość przyjaciół swych.
  4. Mając armatę, kosztem swym dominium maris (panowanie na morzu) nam wydźwignie i port nieprzyjacielski skazi.
  5. Długów koronnych wypłacenie.
  6. Prowentów[12] niemało pewnie do Korony przybędzie.
  7. Sto ślachciców do roku od roku w Krakowie albo w Paryżu in studiis et militia (na studiach i w wojsku) sumptem jego ćwiczyć się będzie.
  8. Pokój z Turkiem, bo z nim foedera (przymierze), jako i my, z Tatary, z Wołochy, z Niemcy, bo się na Turka, na Francuza i na nas oglądać muszą.
  9. Foedera (przymierza) i commertia (stosunki handlowe) wszelakie z królestwem francuskim.
  10. Naród francuski, że naszemu jest podobien we wszem, nemo negat (nikt nie zaprzeczy), stąd i to niemałe commodum mieć pana nam z obyczajami podobnego i do wszystkich spraw naszych pochopnego.

Incommoda:

  1. Niepokój z Moskwą samym, ale ten łacno może być uskromion, gdy będzie dobra głowa i swoje doma będzie.
  2. Język, ale łaciński i włoski umie, o polski jemu łacno, gdy uźrzy,że mu go będzie potrzeba.

Przypisy

  1. ubiegających się do Korony polskiej korzyści.
  2. syn Maksymiliana II z domu habsburskiego.
  3. flota.
  4. spodziewać.
  5. Iwan Groźny.
  6. Taki nazywano kandydatów krajowych.
  7. podatkami.
  8. stronnictwo.
  9. niedostatek, brak siły.
  10. Henryk Walezjusz, brat króla francuskiego Karola IX.
  11. przez.
  12. dochodów.


Elekcja Henryka Walezego.

(J. Bielski, :”Kroniki polskie” w wydaniu Bohomolca 1764, str. 614 – 641)

Tegoż roku 1573 dnia 5–go miesiąca kwietnia zjechały się wszystkie stany koronne, tak duchowne jako i świeckie, na dzień naznaczony elekcjej pod Warszawą u wsi Kamienna, gdzie ludzi taka wielkość się najechała, że nie tylko w mieście, ale i po wsiach wszędzie okolicznych rozpostrzeć się nie mogli, aż polem drudzy stali. Województwa wszystkie osobno się zjeżdżały, a między niemi pośrodku rozbito namioty królewskie dla obierania przyszłego króla.

Przesłuchawszy wszystkich poselstw do elekcjej swym porządkiem przystąpili. Senatorowie pod namiotem królewskim wielkim (który w pośrodku był rozbity) wnotowali, a rycerstwo wokoło po swych województwach wszędzie się było rozeszło, gdzie także wojewodzie namioty rozbite na to były.

Wota[1] wszystkich terminowano[2] wszędzie, a potem je przez pewne osoby do jednego Koła przed namiot królewski znaszano zewsząd i tamże je ucierali wszyscy między sobą i zgadzali, a potem je w pośrzodek senatorów, którzy się też byli woty obeszli, pod namiot królewski wnieśli. Kompetytorów acz wiele było, ale ci się na placu tylko ostali: Henryk brat króla francuskiego, Ernest arcyksiążę Austrii, Jan III król szwedzki, Moskiewski. Piasta ani wspomniano więcej, jako Jan Zamojski starosta bełzki podał to, aby kogokolwiek mianują królem, odjechał na naznaczone miejsce a tam czekał i do elekcji nie należał. Także gdy rycerstwo głosy swe zniosło z senatory, trzej siwe tylko kompetytorowie ostali, z których każdemu dano w senacie patrony: Ernestowi arcyksiążęciu rakuskiemu Piotra Myszkowskiego – biskupa płockiego, Henrykowi książęciu Andegaweńskiemu, bratu króla francuskiego – Stanisława Kurnkowskiego, biskupa kujawskiego, Janowi III królowi szwedzkiemu – Mikołaja Mieleckiego, wojewodę podolskiego, z których każdy swojego zalecał jako mógł najlepiej i pożytki z nim podawał. Także gdy się raz i drugi obeszli wszyscy, przyszło do tego, że i liczbą głosów i wielkością pożytków Henryk książę Andegaweński inne wszystkie przewyższał.

Było to w sobotę, 9 maja. Część senatorów i szlachty różnowiercze w obawie przed Henrykiem, którego uważano za sprawcę nocy św. Bartłomieja, zrobiła secesje do pobliskiej wsi Grochowa i grożąc wyborem innego króla, starała się wymusić uznanie tolerancji religijnej. W poniedziałek 11-tego pod wieczór wśród targów między przedstawicielem secesjonistów A. Górką a arcybiskupem Uchańskim okrzyk się wielki stał, tak od tych co w kole siedzieli jak i od tych co wokoło stali, aż i po polu wszędzie od ufca o ufca krzyki szły, a wszyscy: Henryka, Henryka, książę Andegaweńskie krzyczeli. A między nimi Mazurowie najwięcej, którzy się pospolitym ruszeniem ruszyli byli pod Warszawę na tę elekcją, którym (zwłaszcza tym uboższym, co to z kijem tylko przyszli) z kuchien biskupich i pańskich jeść dano, co się żywić czym nie mieli, mieszkając tam tak długi czas a przedsię odejść od elekcjej nie chcieli i wojewodzie swemu, gdy ich jednego czasu w tym żałował i wolnymi uczynić chciał, aby szli do domu, nałajali, a ci najwięcej głosami swemi na książę Andegaweńskie zagęścili, acz go i wymówić dobrze nie umieli i zwali go Gaweńskim Książęciem, a Ernest inaczej u nich nie był jak Rdest. Za tym okrzykiem powstał ksiądz arcybiskup i jął pytać obróciwszy się na tę i druga stronę, kazali mu mianować wszyscy Henryka książę Andegaweńskie królem polskim. Zawołali głosem wielkim: wszyscy, wszyscy, i tak wszyscy po wszystkim polu wołali. A zatym też ks. Arcybiskup mianował go. Zaczym dopiero wrzask, trzask, na polu wszędzie bębnów, trąb słychać było, strzelanie z dział, co tak na godzinę prawie trwało. A potym wszyscy do miasta wskok na koniach bieżali i do kościoła św. Jana weszli i tam Te Deum laudamus śpiewali. Wszędzie gdzieś pojrzał, radość była wielka ludzi.

Dopiero po zaprzysiężeniu przez posłów francuskich paktów i konfederacji marszałek koronny Firlej, protestant, kazał obwołać Henryka królem.


Przypisy

  1. głosy.
  2. spisywano.


Artykuły henrycjańskie.

(Vol. legum II , str. 897 – 901)

  1. Rady Koronne, Rycerstwo i Stany wszelakie Korony Polskiej i Litewskiego Narodu, także i inszych wszystkich państw do korony należących, to sobie u nas warowali. A my ustawiamy i za prawa wieczne mieć chcemy, iż za żywota naszego, My i potomkowie nasi Królowie Polscy i ciż Wielkie Książęta Litewskie, Ruskie etc..., nie mamy mianować ani obierać, ani obierania jakiego składać żadnym sposobem, ani kształtem wymyślonym króla na państwo, sukcesora naszego wsadzać. A to dlatego, aby zawżdy wiecznymi czasy po ześciu Naszym i potomków Naszych wolne wybieranie króla zostawało wszem Stanom Koronnym. Dlaczego i tytuł haeredis (dziedzica) używać nie mamy, ani potomkowie nasi, królowie polscy.
  2. A iż w tej zacnej Koronie narodu polskiego, litewskiego, ruskiego, inflanckiego i innych jest niemało dissidentes in religione (różniących się w wierze), przestrzegając na potym jakichś sedycyj i tumultów[1] z tej przyczyny rozerwania albo niezgody religji, warowali to sobie niektórzy obywatele koronni konfederacją osobliwą, że w tej mierze in causa religionis (w sprawie religji) maja w pokoju być zachowani, którą My im obiecujemy trzymać w całe czasy wiecznemi.
  3. W sprawach koronnych, które się dotykać będą osoby naszej i dostojeństwa naszego, posłów do cudzych krajów wysyłania i cudzych także posłów słuchania i odprawowania, wojsk jakich abo żołnierzów zbierania lub przyjmowania – My i potomkowie nasi nic zaczynać i czynić nie mamy bez rady Rad Koronnych obojga narodu, spraw sejmowi należących niczym nie wzruszając. A wszakoż te poselstwa, któreby się Rzeczypospolitej nie dotykały a mogły być wedle ich czasu i potrzeb odprawowane, tedy te mamy i będziem mogli zawsze odprawować za wiadomością Panów Rad Koronnych obojga narodu, którzy przy nas mieszkać będą.
  4. O wojnie abo ruszeniu pospolitym nic zaczynać nie mamy, mimo pozwolenie sejmowe wszech stanów, ani za granice koronne obojga narodowe rycerstwa koronnego wojennym obyczajem wywodzić żadnym sposobem, ani prośbą Naszą królewską, ani płaceniem piąci grzywien super hastam (od kopji), My i potomkowie nasi, królowie polscy, nie mamy i słowem Naszym królewskim przyrzekamy. Wszakże jeślibyśmy za uchwałą sejmową ruszenie pospolite uczynili, jednak nie dłużej mamy dzierżyć poddanych naszych na miejscu, tam kędy im wiciami ostatecznemi, to jest listy wojennymi, czas i miejsce oznaczemy, jedno dwie niedzieli. A jeślibyśmy za pozwoleniem wszech Stanów za granice poddane swe wywieść mieli, a oni Nam tego dobrowolnie dozwolili, tedy na każdego z osobna jezdnego, żadnej osoby nie wyjmując, także i szlachcica pieszego wojnę służyć powinnego, powinniśmy im dać, niż się z granic ruszemy, po piąci grzywien, a nie mamy ich dłużej trzymać na żołdzie tych piąci grzywien, jedno ćwierć roku, rozdziału żadnego na części wojsk, tak wielkiego jako i małego, nie czyniąc między nimi. A jeśliby ich do dwu niedziel nie ruszyli za granice, tedy dłużej przy Nas trwać nie będą powinni. A czasu wojny będziemy potrzeby wszystkie kosztem swym odprawować, jako działa, prochy, puszkarze, draby i straż wszelaką.
  5. Granice koronne obojga narodu i wszelkich państw do korony należących od wtargnięcia nieprzyjaciela wszelakiego obroną opatrować nakładem Naszym mamy i powinni będziemy i potomkowie nasi, zostawując kwartę w mocy wedle statutu polskiego.
  6. Często się też to przytrafić może, iż miedzy tak wielą senatorów sentencje, zdania i rozumienia mogą być rożne, a nie na wszem zawżdy zgodne w sprawach wszelakich: przeto My i potomkowie nasi władzą swa nic konkludować[2] nie mamy, ale się co najpilniej starać, abyśmy wszystkie do jednej sentencji przywieść mogli, uważając wszystkie wywody ich, któreby się z prawem, wolnościami pospolitymi i z większym pożytkiem Rzeczypospolitej pokazywały, a któreby wolnościom, prawom i swobodom, wszystkim państwom nadanym, przeciwne nie były. A jeślibyśmy ich do jednej a zgodnej sentencji przywieść nie mogli, tedy przy tych konkluzja[3] Nasza zostawać ma, którzyby się najbliżej ku wolnościom, prawom, i zwyczajom wedle praw każdej ziemi i dobremu R.P. skłaniali, okrom spraw sejmowych, które się zwykłym obyczajem z wiadomością i przyzwoleniem wszech stanów odprawować mają. Gdyż to jest rzecz pewna i doświadczona, iż sama jedna osoba królewska u tak wielkich państw tego Królestwa wszystkim sprawom zdołać nie może, zaczymby i w nierząd i w niebezpieczeństwo Korona wpaść mogła. Przeto ustawiamy i za wieczne prawo mieć chcemy, aby każdego sejmu walnego naznaczeni i mianowani byli z Rad Koronnych osób szesnaście, tak z Polski jako i z Litwy i innych państw do Korony należących, z wiadomością wszech stanów ku innym urzędnikom koronnym polskim i litewskim, którzyby przy Nas ustawicznie byli, przestrzegając osoby i dostojeństwa Naszego, wolności pospolitej, bez których rady i wiadomości nic My i potomkowie nasi czynić nie mamy, ani będziemy mogli w sprawach potocznych[4] (nie wzruszając nic sejmowych). A ci panowie będą powinni przestrzegać, aby we wszystkich sprawach nic się nie działo conta dignitatem nostram (przeciwko dostojeństwu naszemu) i przeciw prawu pospolitemu z czego potem będą powinni respondować[5] na sejmie walnym blizko przyszłym. A wszakże każdemu z Panów Rad senatorów przyjechać do Nas, ilekroć który raczy, i obecnie wolno mieszkać na być i do tej sprawy i do każdej innej jako Rady przypuszczamy i o wszystkim radzić i wiedzieć powinni będą. Także ci deputaci nic przed żadnym z nich mieć nie będą więcej, okrom tego, co oni do czasu swego obecnie powinni będą mieszkać przy Nas. Nie zaniechywając obyczaju starego opisowania listy naszemi ad consiliarios absentes (do nieobecnych senatorów), gdy się co takiego trafi, naznaczenie tych senatorów na sejmie ma być zaraz osób 16, na każde pół roku osób 4, jeden z biskupów jeden z wojewód, a dwa z kasztelanów, a mają iść koleją jaką w Radzie siedzą. A jeśliby który w swej kolei zostać nie chciał albo per aliquod legale impedimentum (wskutek jakiejś prawem przewidzianej przeszkody) nie mógł, aby się zaraz tamże na sejmie opowiedział a inszy ex ordine (z kolei) na jego miejsce neccessario (koniecznie) naznaczony był. A ci mają mieć opatrzenie ze skarbu Naszego i potomków Naszych. Biskupi z ruskich krajów i inni świeckiego stanu senatorowie, każdy na swe pół roku po piąci set złotych, a panowie duchowni krajów polskich tego nie potrzebują, gdyż są dobrze opatrzeni.
  7. Sejm walny koronny we dwie lecie nadalej ma być składan, a gdzieby to była pilna a gwałtowna potrzeba Rzpiltej, tedy za radą Panów Rad obojga państwa, jak czas i potrzeba Rzplitej przynosić będzie, powinni go składać będziemy. A dłużej go dzierżyć nie mamy, nadalej do sześci niedziel, a przed takowemi sejmy w Polszcze wedle zwyczaju, a w Litwie wedle statutu W. Ks. Litewskiego sejmiki powiatowe być mają, jako w Kole i w Korczynie sejmik główny bywa, także w Litwie w Wołkowisku główny sejmik być ma. Na które sejmiki przez posły swe potrzeby przypadłe zwykłym obyczajem oznajmiać mamy.
  8. Obiecujem tez słowem Naszym królewskim, iż My i potomkowie nasi sygnetu żadnego używać nie mamy, ani pieczęci osobnej w sprawach Rzeczypospolitej należących tam intra quam extra Regnum (tak wewnątrz i zewnątrz Królestwa). Jedno koronnych pieczęci, które przy kanclerzach i podkanclerzach są, tak polskich jako i litewskich.
  9. Urzędy koronne obojga narodu w cale zachowanie być mają, także i dworskich urzędów umniejszać i zatłumiać nie mamy, ale owszem ludziom statecznym i zasłużonym obojga Narodu a nie obcym, gdybykolwiek wakowały, powinni będziem dawać.
  10. Aby wątpliwość żadna około gruntów szlacheckich nie była, wolne zawżdy ze wszystkimi pożytkami, któreby się kolwiek na ich grunciech pokazowały, też i kruszce wszelakie i okna solne zostawać mają, a My i potomkowie Nasi przekazywać[6] im nie mamy, czasy wiecznemi, wolnego używania.
  11. Korona Królestwa Polskiego ma być w Skarbie Koronnym w Krakowie chowana przez pana podskarbiego koronnego za pieczęciami i kluczami senatorów tych, to jest: kasztelana krakowskiego, wojewodę krakowskiego, poznańskiego, wileńskiego, sandomirskiego, kaliskiego i trockiego, którzy jej otwarzać nie mają, jedno za zezwoleniem spólnym wszech Rad Koronnych i Stanów...
  12. Sprawiedliwość pospolita sądową niektóre kraje Korony Polskiej sobie zwoliły, zdejmując ją z osoby Naszej, czego my im dozwalamy i hamować nie mamy, z tym dokładem, że innym, którzyby chcieli także u siebie postanowić, wolno być ma zawżdy, a poprawa jej ma być wolna za wspólnym ich dozwoleniem. I jeśliby się zdało zasię ja na osobę Nasza królewską włożyć, tedy ja powinni będziem na się przyjąć My i potomkowie nasi. Także te Panowie Rady wszystkie i stany W.Ks. Litewskiego i ziem wołyńskiej, kijowskiej, bracławskiej[7], które się prawem litewskim sądzą, to tymże sposobem postanowili, iż do sejmu przyszłego na koronacje Nasza złożonego, praw swych poprawić i obyczaj sprawiedliwości między sobą postanowić mają. A jako oni między sobą postanowią i na co się większa część tych, którzy się prawem litewskim sądzą, zgodzi, to My wszystko przy koronacji Naszej poprzysiąc powinni będziemy i na potym także praw swych i sądów poprawować im będzie wolno zawżdy.
  13. Osobliwie to warujemy, iż podatków ani poborów żadnych na imionach[8] Naszych królewskich i Rad duchownych, także ceł nowych na miastach naszych w Polszcze i w Litwie i we wszystkich ziemiach do Korony należących, składać i postanawiać nie mamy, bez dozwolenia wszech stanów na sejmie walnym. Ani też monopolia rzeczy tych, które z państw koronnych, tak polskich jako litewskich pochodzą, ustawiać dopuścić nie mamy.
  14. A iż na małżeństwie naszym wiele R.P. zależy, tedy obiecujemy i przyrzekamy, za się i za potomki Nasze królewskie, nigdy nic stanowić ani przed się brać () około małżeństw naszych, mimo wiadomość i przyzwolenie Rad Koronnych obojga narodu. A okrom takowych przyczyn, które pismem i słowem Bożym są wyrażone, żadnych okazyj do niemieszkania powinnego w małżeństwie, abo do rozwodu szukać sobie nie będziemy.
  15. Kondycje[9] wszystkie, przez posły Nasze imieniem Naszym podane i umocnione, wypełnić wszystkie powinni będziemy i słowem Naszym przyrzekamy to wszystko i coby jednokolwiek jeszcze wolności praw swych Stany Koronne obojga narodu Nam przy koronacji podali, przyjmujemy i przyjąć mamy, poprzysiąc, utwierdzić i na potomne czasy mocno trzymać, wypełniać powinni jesteśmy i obiecujemy, pod wiarą i przysięgą naszą, słowem Naszym przyrzekamy, utwierdzamy na wieczne czasy. A jeślibyśmy (czego Boże uchowaj) co przeciw prawom, wolnościom, artykułom, kondycjom wykroczyli, abo czego nie wypełnili, tedy obywatele koronne obojga narodu od posłuszeństwa i wiary nam powinnej wolne czynimy.
  16. Stanowiono i pisano to wszystko przez Rady Koronne obojga narodu, rycerstwo i stany wszech państw do korony należących, na sejmie pospolitym (elekcyjnym) pod Warszawą przy wsi Kamiennej dnia 20 maja roku Bożego 1573.

Przypisy

  1. rozruchów i zamieszek.
  2. stanowić.
  3. postanowienie.
  4. bieżących, codziennych.
  5. odpowiadać.
  6. zakazywać.
  7. trzy ostatnie ziemie odłączone od Litwy w 1569 r. używały nadal prawa litewskiego.
  8. majątkach, dobrach.
  9. warunki.


Pakta konwenta.

(W przekładzie z łaciny – Plater, „Zbiór pamiętników do dziejów polskich” 1858, III, 202 – 228)

Na przód między królestwami Francji i Polski, wszystkiemi ich prowincjami, tudzież zamieszkującymi je ludźmi, za pośrednictwem i wdaniem się rzeczonych Najj. książąt, królów Francji i Polski, wieczne ma stanąć przymierze. Jeśliby kiedy jaki wróg albo nieprzyjazny naród najść na to królestwo (to jest Polskę) zamyślał, w takowym razie król arcychrześcijański[1] będzie się starał sposobem przyjaznym powstrzymać tych nieprzyjaciół od wniesienia nam wojny. Gdyby zaś tego na nim wymóc nie potrafił, przyjdzie nam na pomoc z piechotą, którą do granicy dostawi. Jeśliby zaś to im się korzystniejszym zdawało, wesprze je pieniędzmi. Wzajemnie, gdyby jazdy polskiej zapotrzebowali Francuzi, Polacy przyjąwszy od nich żołd, przyślą im takową na pomoc.

Również ci posłowie w imieniu arcychrześcijańskiego króla przyrzekają i poręczają Stanom Królestwa cztery tysiące dobranej Gaskońskiej piechoty w sześciomiesięczną zaopatrzonej płacę, do użycia na wojnie przeciw moskiewskiemu książęciu.

Dalej rzeczeni posłowie w imieniu Najj. obranego króla przyrzekają, że skoro z dozwolenie Bożego królestwo obejmuje, flotę do strzeżenia portów, panowania na morzu, tudzież brzegów królestwa i należących do niego prowincji potrzebna i dostateczną, własnym kosztem będzie żywił, którą też wedle potrzeby i okoliczności, a nadto jakoby się Stanom Królestwa zdawało, urządzi. Uważają, że owa flota wielce ma być pożyteczną do przeszkodzenia żegludze do Narwi, czyli do pozyskania także owego portu na rzecz Królestwa.

Również przyrzekają imieniem tegoż Najjaśniejszego obranego króla, że będzie się starał jak najrychlej otworzyć w jednym z portów francuskich jakie znakomite miejsce odbytu dla kupców i polskich towarów, również urządzić wzajemną zmianę handlową, używszy do tego biegłych w sztuce kupieckiej i żeglarskiej, bez których porady spraw podobnego rodzaju załatwić nie można. Od tej zaś chwili rzeczeni posłowie króla francuskiego ofiarują nam wolność znoszenia się nawzajem i załatwiania interesów handlowych we Francji, Aleksandrji i krajach nowych z wszelką swobodą i prawem, jakich używają Francuzi.

Również przyrzekają i zaręczają ciż posłowie, że on każdego roku do końca życia, dopóki Królem polskim nie będzie, obowiązuje się z dochodów swoich prowincji, które posiada we Francji, 450 000 złotych do Królestwa wnosić i na użytek Rzplitej wykładać także według jej woli.

Również dowiedziawszy się, że to Królestwo jest mocno obdłużone, w celu utrzymania jego powagi i znaczenia przyrzekają ciż posłowie w imieniu Najjaśniejszego Króla wybrańca, pożyczek czyli długów Rzplitej, z pozwoleniem senatu i z rozkazu świętej niegdyś pamięci zmarłego króla poczynionych, albo też po śmierci jego aż do przybycia Najj. Króla wybrańca zaciągniętych połowę własnemi pieniędzmi spłacić, skoro tylko do Królestwa przybędzie, resztę zaś w ciągu dwu lat następnych.

Dalej przyrzekają wspomniani posłowie, że Najj. Król wybraniec Akademiję krakowską na wyższej stopie naukowej postawi, zawezwawszy i sprowadziwszy w tym celu ze wszystkich stron najuczeńszych mężów, profesorów we wszelkiego rodzaju naukach i wiadomościach najwyborniejszych, których tamże przy wszechnicy krakowskiej wiecznemi czasy będzie utrzymywał i żywił.

Również obiecują i zaręczają wymienieni posłowie, że najmniej stu z pomiędzy młodzieży, synów szlacheckich, w tejże krakowskiej albo też paryskiej wszechnicy, przez czas korzystania ich z nauk, własnym kosztem żywić będzie. Gdyby zaś Stany Królestwa życzyły sobie raczej, żeby połowa onych w naukach, połowa zaś w sztuce wojennej lub na dworach postronnych książąt ćwiczonymi była, będzie to zostawione ich woli.

Również zgadzają się wspomniani posłowie, że on tu z sobą na zamieszkanie żadnych cudzoziemców sprowadzać nie będzie oprócz małej liczby do usługi domowej, lecz i tych wkrótce potem odeśle. Oprócz tego żadnych onym posiadłości, godności ani urzędów rozdawać nie będzie, lecz tylko urodzonym Polakom wedle ustawy.

Również ci posłowie w imieniu Najj. Króla wybrańca zgadzają się na to i przyrzekają, że on wszystkie prawa, przywileje, wolności, swobody i prerogatywy każdemu stanowi i człowiekowi z pomiędzy mieszkańców Królestwa i W. Ks. Litewskiego, tudzież z nim połączonych prowincji w całości niepogwałcenie zachowywać będzie, tudzież przysięga swoją wedle podanej sobie formuły przed wstąpieniem na tron czyli koronacją swoją potwierdzi i pismem potrzebnym opatrzy...

Działo się i dan w Warszawie na placu we wsi Kamiennej, na sejmie walnym z okazji obioru nowego króla odbytym, dnia 16 maja roku Pańskiego 1573.


Przypisy

  1. starodawny tytuł królów francuskich.

Drugie bezkrólewie i wybór Stefana Batorego.

Ucieczka Henryka.

(J.D. Solikowski, „Krotki pamiętnik rzeczy polskich” w tłumaczeniu Wł. Syrokomli, 1855, str.14-15)

...Mając w nocy uciekać, dnia poprzedzającego wezwał (król) kilku senatorów, którzy po koronacyjnym sejmie jeszcze w Krakowie bawili, i miał z nimi naradę do późna. W nocy, gdy mniemano, że król spoczywa, on poślednimi drzwiami bez światła wymknąwszy się z zamku do stajni, z ośmioma towarzyszami dosiadł konia i bieżąc przez noc całą, nad rankiem był już w Oświęcimiu, skąd udał się do Pszczyny, zamku na Śląsku. Był to dzień osiemnasty czerwca. Wszyscy, co byli w Krakowie, przyjęli z przerażeniem wieść o tak niespodzianem zniknięciu króla, ale najdotkliwiej odczuł to Karnkowski biskup kujawski, na którego radach król zwykle polegał i obsypywał go dowodami swej łaski. W niemniejszym był podejrzeniu Jan hrabia Tęczyński, podkomorzy koronny, zwykły powiernik króla, lecz teraz najzupełniej nieświadom zamiaru ucieczki. Obwiniano także Piotra Zborowskiego, świeżo po Firleju mianowanego wojewodą krakowskim, o nieczujny dozór króla i zamku i słuchano go tem niechętnej, że Zborowski należał do ulubieńców króla. Słowem, im kto był bardziej zbliżony do monarchy, tem więcej podejrzany u ludu. Biskup kujawski w takiem położeniu Rzeczypospolitej postanowił doścignąć króla i w towarzystwie Stanisława Sędziwoja Czarnkowskiego dziesięć mil biegł na próżno. Hrabia Tęczyński z Mikołajem Zebrzydowskim na rączych rumakach, sami zmęczeni, dopędzili znużonego króla za Pszczyną. Zaklinano go, aby nie dawał w poniewierkę swej wiary i czci, opuszczając w ten sposób to szlachetne królestwo, i zapewniali, że po dojrzalszej radzie stany państwa z godnością odejść mu dozwolą. Nie dał się król zmiękczyć prośbami Tęczyńskiego, dał mu pierścień ze swej ręki, przyrzekając nie opuszczać korony Polskiej, lecz że teraz inaczej postąpić nie może... Tak tedy wrócił Tęczyński do Krakowa.


Wybór Stefana Batorego.

(J. Bielski. „Kroniki polskie”. 1764 str. 664-666)

Tegoż roku 1575 na dzień czwarty miesiąca listopada zjechali się nasi na elekcją. Wysłuchawszy posłów wszystkich przystąpili do elekcjej, lecz zgody mało było i senatorskie koło z rycerstwem daleko coś od siebie chodziło. Albowiem senatorowie domowi rakuskiemu barzo przychylni byli, jako arcybiskup[1] i inni duchowni i po wielkiej części Litwa. Rycerstwo samo na tym było, aby z pośrodka siebie Pana obrali, widząc, że ten praw i zwyczajów ich był świadomszy niż obcy. Za czym gdy kilkakroć do koła senatorskiego słali, posłali potym między nie ks. biskupa płockiego[2], żeby im osobę mianowali, na którąby się zgadzali. Rycerstwo w kilka godzin na dwie osobie tylko się zgodziło: na Jana Kostkę wojewodę sendomirskiego i Andrzeja z Tęczyna, wojewodę bełzkiego, i z tym do senatorów posłali, aby oni między temi dwoma jednego z nich obrali. Jednak gdy tego od nich otrzymać nie mogli, z tym jeszcze posłali, aby kogokolwiek chcieli, oprócz domu rakuskiego, za pana obrali, a rycerstwo wszystko pozwolić nań chciało. Wszakże gdy to u nich miejsca nie miało, ruszywszy się z tego miejsca niektórzy senatorowie, które było ku obieraniu Pana naznaczone, odwiedli się na stronę i strzelbą koło swe osadzili, szyki w polu poczynili. Tamże ksiądz arcybiskup gnieźnieński Maksyliljana cesarza dnia 12 grudnia na króla mianował, mimo wolą wiele senatorów, którego marszałek koronny tamże zaraz publikował, a potym się do miasta do kościoła śpiewać Te deum laudamus pokwapili. Co gdy rycerstwo posłyszało, frasowali się o to wszyscy barzo na pany senatory, że bez nich król jest obran. Nuż Rusnacy[3] nawięcej, o które gra szła, narzekali, bo się wysiedzieć w pokoju za obraniem tego pana nie spodziewali, w gardle zwłaszcza nieprzyjacielowi będąc. Zaczym rozruch począł się wielki...

Nazajutrz zjedzie się barzo wiele rycerstwa, także i senatorowie niektórzy z nimi (którym się tak skwapliwe mianowanie przez księdza arcybiskupowe nie podobało), tamże zaraz posły swe do księdza arcybiskupa posłali, opowiedając mu to, że o tej skwapliwej nominacjej jego nie wiedzą i wiedzieć nie chcą, i gdyż się pokazuje być ku zgubie wolności ich, przyznawać u tej władzy nie chcą. Posłali też i do posłów cesarskich, prosząc aby rozerwanego królestwa z ubliżeniem swobód i wolności ich cesarzowi panu swemu nie odnosili. Jednak widząc, że ich to wzmóc nie mogło, znowu uciekli się do onych swych pierwszych kandydatów, prosząc ich, aby się z tego nie wymawiali. Czego gdy się żaden z nich podjąć nie chciał, obrali sobie Annę królewnę na królową polską, pomnąc na dobrodziejstwa domu Jagiełłowego, a za małżonka przydali jej Stefana Batorego, wojewodę siedmigrodzkiego. A tak ich mianował wespół z rozkazania wszystkich Jan Sienieński z Gołogór, przyszły arcybiskup lwowski.


Przypisy

  1. Jakób Uchański.
  2. Piotr Myszkowski.
  3. szlachta województw ruskich, obawiająca się, że w czasie wyboru Austryjaka kresy wschodnie będą narażone na napady Turcji, stałej antagonistki Habsburgów.

Bunt gdański.

Instrukcja na sejmiki o zatargu z Gdańszczanami.

(Polkowski, „Sprawy wojenne króla Stefana Batorego”, 1887 str. 67 – 72)

Włocławek 1 kwietnia 1577 r.
Z wielkim żalem Jego Królewska Mość, nasz miłościwy Pan, używać raczy tej wszystkiej sprawy, która się już od niemałego czasu wiedzie z Gdańszczanami, ludźmi zuchwałymi a wszystkiej Rzeczypospolitej, Korony i Jego K. Mości przeciwniki i nieprzyjaciółmi jawnymi. Co tym więcej żałości Jego K. Mości przydawa, że oni złość i upór swój jako mogą pokrywając a zdobiąc swe sprawy cudnemi słowy, pod barwą ukrzywdzenia i uciążenia na prawach swych, które się mienią mieć od Korony, w inaksze mniemanie przywodzą, niźli je sobie i Korona i Jego K. Mość pobożnemi a chrześcijańskiemi Pana postępki u wszech ludzi jedna. Także i w tej wszystkiej sprawie Gdańskiej, jako się z nimi zaczęła, nie pokaże się nic innego ze strony Jego K. Mości, jedno szczera dobroć a prawie ojcowska miłość przeciwko nim, choć złym a nieposłusznym poddanym. Oni zasię, cokolwiek w sprawach swych zaczynali albo zamyślali, pod barwą upokorzenia i przejednania przeciwko J. K. Mości i wszystkiej Rzeczypospolitej występków swych, których dosyć zaczynili, biorąc często glejty[1], podawając i te i owe a wszystkie niesłuszne kondycje swe, krzywdy albo gravamina[2], których żadnych nie mają, przekładając, we wszystkiem obłudnie się zachowali, nie łaski albo pokoju, ale czegoś innego szukając. Bo gdy im od JKMości miejsce ku rokowaniu i posłaniu posłów pozwolone było, z temi kondycjami, deponere arma (aby złożyli broń), aby ludzie służebne wojenne rozpuścili, miasto od obcych postronnych uspokoili a skromnie z pokorą łaski JKMości szukali, oni tym więcej żołnierzy tak konnych jako pieszych, a wszystko obcych, do miasta podali, zbuntowali, wszelkimi dostatki opatrzyli, a prawie już na płacz i pokój wystawili. Jakoż nie mało majętności i dworów szlacheckich sobie przyległych splądrowali, klasztor Oliwę[3], jeden zacny a dawny klejnot nadania Panów Polskich, którzy i Gdańsk fundowali, do gruntu zburzyli, nie chcąc i polskiego imienia tam zostawić, pastwiąc się tam nad krwią hominum imbellium (ludzi bezbronnych). Do postronnych państw, zwłaszcza do Rzeszy, manifesta albo pisania sromotne pod swemi herby rozesłali, podawając Króla JMci i ten cny nasz naród polski w sromotne a nieprzystojne mniemanie, co jako obraźliwa a nieznośna rzecz jest JKMci, Panu naszemu, królowi chrześcijańskiemu, także i narodowi naszemu, który zawsze o dobra sławę i poczciwość stał, snadnie to każdy u ciebie poważyć może. Tamże u tych panów pomocy i fołdrunku[4] swej rebelji[5] szukali, u nieprzyjaciół nakoniec starożytnych a dziedzicznych Korony tej, wszędzie praktyki[6] a bunty strojąc przeciw narodowi naszemu, a przecie oni swojej złości a upór barwiąc, wszędy się skarzą na krzywdy a uciski swe, których wielki libellus (spis) na kondycjach byli podali, a te nic innego nie są, jedno powinność ich przeciw Panu i Rzeczypospolitej, co zowiemy regalia (prawa królewskie), gdzie proszą, aby to było z nich przez pieniądze, które Królowi JMci sub specie placationis (pod pozorem przebłagania) podawali, zniesiono, to jest aby wszystka zwierzchność imienia albo imperium (zwierzchnictwa) polskiego z tamtego miejsca była złożona, a między niemi to mianowicie było, aby rzeczy postanowione o Gdańsku na sejmiech walnych zniesione były, żadne apelacje z Gdańska nie szły, czem się pokazuje zwierzchność Korony nad tem miastem. Żeby król tam nigdy nie wjeżdżał, jedno we dwuset koni, żeby Król i Korona do portu nie miała nic i ludzi swych na morzu nie miewali, a inne też były trochę lżejsze, które to kondycja albo gravamina, choć wszystkie niesłuszne były, jednak JKMość wiodąc wszystko ku dobremu końcu a pokojowi pozwalał niektóre z nich, któreby były Rzeczypospolitej i dostojeństwu swemu nieobraźliwe, za radą Ich Mci Panów Senatorów, które koło siebie miał, znieść albo odmienić. Drugie większe na sejm walny do uznania wszystkich stanów im odkładał, konfirmacja[7] praw i warunek o religji[8] na piśmie pozostawiał i wszelką łaskę jako i drugim poddanym ofiarował, byle powinność też Rzeczypospolitej i JKMci po ukorzeniu swym oddali, którą i inne stany koronne wszystkie uczynili.

Oni z wielkim uporem swym a już z większym zuchwalstwem odmiatając wszystko na stronę, co im pozwolono, przy swym uporze pozostali, wszystkiego zaraz prosząc, co sobie napisali, do sejmu odkładać nic nie chcieli, opowiadając a jawne przez pismo swe deklarując się w tem, że oni nic z Koroną albo Rzecząpospolitą Polską wspólnego nie mają, ani o niej i zwierzchności jej wiedzieć chcą. Jawnie już to okazując, co skrytego mieli w sobie, że im idzie o to zgoła, aby władzy Korony próżni byli, i to, że nie dla pokoju, ale dla przewłoki traktowali, aby czas zwlekli, Ko-ronę zatrudnili, pomoc sobie i obronę obmyślali, mając też tę otuchę, że nie mógł Król JMść z Korony, jako się w tem jawnie dają słyszeć, takiej potężności z którąby wedle potrzeby miasto to zadzierżane[9] przy posłuszeństwie koronnym było.

Co JKMość bacząc a uważając u siebie, co powinien Rzeczypospolitej i sumieniu swemu, które je obowiązał, przekładając jej dobre i pożyteczne nad wszystko swe własne, widział w takowych kondycjach jej wielkie niebezpieczeństwo i szkodę, bacząc też tych ludzi wielka złość i upór niepohamowany, że trudna zmowa i próżne traktaty z nimi były, gdy z coraz trudniejsze a ku zcierpieniu niesłuszne kondycje podawali, a na koniec nie tylko odpowiadali, ale już mocą obchodzić się jęli, jako się wyżej wspomniało. Zaniechawszy dalszych traktatów z nimi, uciekł się o tego remedium (środka, lekarstwa), które Stany Koronne na walnym sejmie toruńskim w potrzebie[10] niebezpieczeństwa Rzeczypospolitej, to jest do wojennego ruszenia, że dwoje wici kazał zaraz rozesłać, aby ludzie byli w pogotowiu i trzecieby już był wysłać rozkazał, lecz na tem jest od Ich Mciów Panów Rad Koronnych, których już był raczył do siebie do Włocławia[11] wezwać, pohamowany, którym się to zdało, aby przed wysłaniem tych trzecich wici były jeszcze powiatowe sejmiki przetem złożone, na którychby o tych trudnościach i niebezpieczeństwach od WMciów panów Rad Koronnych wszystkich stanów rzeczy były dobrze uważone...

Bo widzicie WMość, że nieprzyjaciel nie próżnuje, bierze, pali, szkody czyni, a cóż wiedzieć, na co jeszcze myśli albo na co się zbiera. To pewna, że go stać było, zwłaszcza tych złych ludzi Gdańszczan, jako zdawna wzięli implacabile odium (nieubłaganą nienawiść) przeciwko narodowi naszemu, radziby się komu innemu w moc podali, jakoż już tego z dawniejszych czasów za poprzednich królów pokuszali. Będąc pod posłuszeństwem koronnym, zbogaciwszy się, a prawie jako wieprze utuczywszy z majętności jej, pany się poczynili, a nas pomamili, a już zaledwie rzeczą samą, choć nie nazwiskiem, dowiedli tego byli praktykami swemi, że naszemi pany byli, ponieważ wszystkie zboża, towary, majętności dochodów naszych w ręku swym mieli, to jako chcieli przedawali do ludzi na świat, jako rozumieli, za najlepszym pożytkiem swym a szkodą i wieczną sromotą naszą.


Przypisy

  1. listy żelazne zapewniające wolność.
  2. uciążliwości.
  3. niedaleko od Gdańska (ok. 8 km) leżące opactwo Cystersów.
  4. pomocy.
  5. buntu.
  6. spiski.
  7. zatwierdzenie.
  8. warujący Gdańskowi wolność wyznania ewang. – augsburskiego.
  9. utrzymane.
  10. z końcem 1576 roku.
  11. Włocławka.

Bitwa pod Lubieszowem.

Z listu hetmana polnego Jana Zborowskiego do króla.

(Polkowski, „Sprawy wojenne króla Stefana”. Str. 76 – 77)

Najjaśniejszy Miłościwy Królu, Panie a Panie mój miłościwy etc, ...I czasu nie mając i nie chcąc omieszkać, aby WKMość tym prędzej wiedzieć mógł, długim pisaniem WKMość bawić nie chcę. WKMci oznajmuję, że dnia wczorajszego miałem bitwę z Hans von Koln[1], hetmanem gdańskim, który był wyciągnął tym umysłem, chcąc mnie z całem wojskiem WKMci zetrzeć, Tczew[2], miasteczko WKMci zburzyć. Ciągnął z wojski dwiema drogami, Wisłą puścił dwa szyfy[3] z kilkąset pieszych z działy wielkiemi i dwa szyfy mniejsze ludzi pełne. Pan Bóg i za sprawiedliwością i szczęściem WKMci i inaczej wszystko obrócił, bo mu dawszy bitwę wstępną, poraziłem. Sam zabity[4] i insi kapitanowie i ludzie przedniejsi. Trzy mile w pogonią aż do samego Pruszcza[5] za nimi wojsko WKMci ich biło, gdzie przez wszystką drogę trup na trupie leży. Więźniowie powiadają, że było tych ludzi samych, cośmy się z nimi bili, 14.000, drudzy 9.000, a drudzy powiadają, że 8.500 poległo ludzi[6], na podobieństwo przez połowę. Z wojska WKMci też pewnie jeszcze wiedzieć nie mogę, ale nie spodziewam się, żeby co przez 50, acz ludzi znacznych Polaków i Węgrów[7]. Działa wszystkie wziąłem, które będą godne cekhauzu[8] WKMci.

Dziś znowu wyprawiłem kilkaset koni w góry, gdzieby jeszcze pobłądzone imano i bito. Da Pan Bóg gdy więźnie WKMci poszlę, tym szerzej WKMci oznajmię. Iżbym WKMci miał zalecać teraz kogo specifice (szczególnie), WKMość jako Pan waleczny snadnie baczyć możesz, że gdy nas taka trocha[9] przeciwko tej wielkości była, żeśmy musieli sobie wiernie dopomagać. Proszę, aby WKMość nasz miłościwy Pan odemnie i od wojska tego te nasze służby miłościwie przyjąć, a o nas tąż łaską swą pańska obmyśliwać raczył.

Posiłków do tych czasów ni jednego człowieka od WKMości nie mam, acz słychać, że ciągną. Dla Boga proszę o jaki, owa bym za takim postrachem i miasto Gdańskie WKMości oddać mógł. Zatem wierne i uniżone służby swe zalecam...

Dan w Tczewie, dnia 18 kwietnia 1577 roku.


Przypisy

  1. Jan Winkelbruch z Kolonii, znany z obrony Magdeburga, najęty przez Gdańszczan.
  2. miasto na lewym brzegu Wisły o 31 km na południowy wschód od Gdańska.
  3. okręty.
  4. Jan z Kolna nie zginął w tej bitwie, lecz dopiero w kilka miesięcy później 23 sierpnia przy oblężeniu Gdańska.
  5. niedaleko murów Gdańska.
  6. Cyfry przesadzone. Gdańszczan było ok. 12.000 ludzi, z tego zginęło 4.500, a 1.000 dostało się do niewoli.
  7. Straty polskie wynosiły 60 zabitych i 130 rannych.
  8. arsenału.
  9. wojska polskiego było 2.000 ludzi.

Wojna moskiewska.

List królewski zapowiadający wojnę.

(Pawiński, „Źródła dziejowe” XI. Str. 55 – 56)

Wszem wobec i każdemu z osobna...
Za zezwoleniem wspólnym trzech stanów na przeszłym warszawskim sejmie[1] i z potrzebą prawie gwałtowną Rzeczypospolitej, przychodzi nam do tego, że wojnę przeciw nieprzyjacielowi dziedzicznemu państw naszych moskiewskiemu przedsiębierzemy i acześmy nie byli do końca do tak wielkiej potrzeby[2] sposobieni, dlaczego chcieliśmy byli za zdaniem rad naszych sejm walny w tym czasie złożyć, ale iż nas z niektórych miejsc dochodziło, ze takowe złożenie sejmu wielu się ludziom nie zdało, przeto dogadzając w tym żądaniem ludzkim, którzy od nas statecznego wojny zaczęcia rekwirują[3], i ktemu doznawszy nie małej chęci ku Rzeczypospolitej obywatelów W. Ks. Litewskiego, którzy nam poczty na tę potrzebę każdy według przemożenia swego, jedni mniejsze, drudzy większe a drudzy po pięciuset koni i kilkuset pieszych ofiarowali, zaniechawszy sejmu, w imię pańskie, już na wojnę się imujemy i już wszystkim ludziom naszym żołnierskim naznaczyliśmy czas stawienie się ku tej potrzebie. Dzień czwarty miesiąca mają blisko przeszły, jednym co z Malej Polski i Rusi – w Brześciu Litewskim, a drugim zasię co z Wielkiej Polski, Mazowsza i Prus – w Bielsku na Podlasiu, do tego się sposobiąc, abyśmy już na on czas ze wszystkiem gotowi byli i nie upuszczając nic czasu godnego do boju to jest letniego, żebyśmy zaraz w ziemię nieprzyjacielską ciągnęli. Na której potrzebie wzywamy też uprzejmości i wierności waszych obywatelów koronnych i państw do niej należących, napominając niniejszym listem naszym, abyście dla rozmnożenie swej i Rzeczypospolitej sławy nie zaniechali jej w potrzebie teraźniejszej według tego, jako kto jest sposobion służyć, nie wydalając w tym sławnych przodków swych, którzy niczym inszym, jedno uprzejmą swą ku służbie Rzeczypospolitej chęcią, a nie folgując dla niej ani wczasom ani swym własnym rzeczom, tak szeroko ją rozmnożyli i sławę po sobie wielką u wszech narodów zostawili.

Dan w Wilnie szóstego marca 1579 roku.


Przypisy

  1. w 1578 r.
  2. wyprawa wojenna, wojna.
  3. żądają.


Urządzenie piechoty wybranieckiej.

(Pawiński, „Źródła dziejowe”, XI, str. 134 – 136)

Wszem wobec i każdemu z osobna starostom naszym i dzierżawcom wsi naszych królewskich...
Tak jakośmy już przed tym czyniąc dosyć konstytucji na sejmie warszawskim w roku 1578 uchwalonej, posłaliśmy byli urodzonego Antoniego Lubowickiego do województwa łęczyckiego, brzeskiego, inowłocławskiego i ziemi dobrzyńskiej na wybieranie (pieszych) według liczby pewnej łanów ze wsi wszelakich naszych królewskich, tak już teraz chcąc tych pieszych naszych użyć do tej zaczętej z Moskiewskim wojny, której według uchwały sejmu blisko przeszłego potężnie poprzeć za Bożą pomocą mamy, posyłamy tam także tegoż Antoniego Lubowickiego rotmistrza naszego dlatego, aby się pospieszał w obieraniu takowych pieszych, który to od nas ma w poruszeniu, zeby obierał ze dwudziestu łanów wedle tego, jako z nich czynsze dawne bywają, jednego pieszego niemajętniejszego ale zdatniejszego, śmielszego i (z) strony wzrostu i lat do potrzeby wojennej między poddanymi naszymi najpodobniejszego, które tedy za rozkazaniem naszym ma koniecznie wyprawić, wywieść i postawić na dzień ostatni miesiąca maja do Milecic w W. Ks. Litewskim ku popisu. Także rozkazujemy, aby uprzejmości i wierności wasze żadnemi robotami ani wyciąganiem czynszów i innych powinności, od których takowi obrani piesi wolnymi od nas są uczynieni, ani ich nie przymuszali, gdyż to wszystko drudzy ci, co na dziewiącinaście łanach albo włokach są, zrobić, oddać i za tego pieszego, co z dwudziestego łanu jest obran, zastąpić powinni, używania też lasów, wód i inszych pożytków tym pieszym naszym, których podług zwyczaju z drugimi poddanymi naszymi zarówno używali, chcemy, aby uprzejmości i wierności wasze nie bronili.

Z Warszawy 16 lutego 1580.


Przybycie pod Psków.

Z diarjusza wyprawy pod Psków ks. J. Piotrowskiego.

(Kojałowicz, Dniewnik posledniego pochoda Stefana Batorja 1867 str. 61)

24 augusti 1581. Przyciągnęliśmy milę pod Psków do rzek jakichść, których się kilka schodzi i gdzieś u miasta w jedną Pskowę wpadają. Patrzemy już na Psków. O Jezus! Toć wielkiego coś, by drugi Paryż. Skorośmy z koni zsiedli, jeszcze namiotów nie postawiono dobrze, alić P. Radomski bieży pędem do P. hetmana, dając znać, że P. wojewoda bracławski, co z Węgry tuż pod miastem leży, dał znać aby posiłek mu posłano, bo Moskwa z miasta nań wypadli i wspierają go barzo; beł nieco tumultas (tumult) miedzy nami. Pan ode mszy się porwał, konia długo nie miał, jeszcze ufiec z drogi nie nadszedł beł na stanowisko, posłał wskok naprzeciwko rotom. Ze wszego skoku bieżeli tumultuarie (bezwładnie) P. Goszczyńskiego, ci najbliżsi beli, nuż się przez rzekę przeprawować, jedno, wzdam chwałę Bogu, gęste są i niegłębokie brody. Przybiegli tam, a nie trzeba beło i koni mordować. Uczynił beł strategemma (sztuczne wojenną) P. wojewoda bracławski. Z chróstu, który jest jakoby w trzech wierstach od miasta, ukazał się z ludźmi, część z ich zostawiwszy w chróście , aby jedno Moskwę z miasta wywabieł i potym ich na sobie ku drugim, co w chróście stali, naprowadził, a tak żeby ich co beł urwać mógł. Jakoż dowiodłby twego beł, jedno Węgrowie przeszkodzili, wypadło coś z miasta Tatarów. P. wojewoda jakoby ku chróstu, a Węgrowie nie mogąc się odzierzeć, wymknęli się przede zwały, skoczeli do nich, zatym z murów gęsto z dział bić poczęto i Tatarowie pod strzelbą stanęli ani dalej chcieli...


Pośrednictwo Stolicy Apostolskiej i jej plan ligi przeciw Turcji.

Z listu kard. Como do nuncjusza Caligariego 4. III. 1581 r.

(Boratyński, „J.A.Caligari epistolae et acta Krak.” 1915, str. 574 – 575; tłumaczenie)

Iwan Groźny, przerażony klęskami, wysłał z początkiem roku 1781 do papieża Grzegorza XIII gońca z prośbą o zapośredniczenie pokoju między Moskwą a Polską. Papież przyjął chętnie propozycje cara, spodziewając się, że uda mu się pozyskać Moskwę dla katolicyzmu.

Jego świątobliwość Ojciec św. postanowił wysłać kogoś (do Moskwy) z tym posłem, jednak nie nuncjusza, lecz pewną osobę, a będzie nią jak sądzę jakiś jezuita, zapewne O. Possewin, przedewszystkiemw celu uczynienia próby wydobycia owego księcia (Iwana Groźnego)i owych ludów z błędu schizmy, w której się znajdują, i powrócenia ich do jedności Kościoła św. Lecz ponieważ nie widzi, że do wysunięcia kwestji religji nie można inaczej dojść, jak przez zajęcie się sprawą pokoju, zgadza się Jego Świątobliwość na żądanie Moskwy. Dlatego tej samej osobie, która wyśle, powierzy także zlecenia zajęcia się jeszcze tem, przez ofiarowanie pośrednictwa i swego autorytetu wobec Najjaśniejszego króla polskiego, w każdym wypadku, o ile tylko zdecyduje się (Iwan) na porzucenie swego obrządku schizmatyckiego i połączenie się z resztą Kościoła katolickiego, od którego później łatwo będzie mógł uzyskać to, co proponuje: mianowicie zwrócenie razem oręża przeciwko Turkom. Lecz gdyby nie chciał słyszeć o sprawie religji, to Jego Świątobliwość nie zajmie się kwestją pacyfikacji...


Zawarcie pokoju w Jamie Zapolskim.

(Heidenstein, „Pamiętniki wojny moskiewskiej”, w tłumaczeniu Czubka str.235–238)

Prowadzono tymczasem dalej targi o pokój. Najdłużej targowano się o Inflanty, gdy z Moskwie z taką przykrością przychodziło ustępowanie z Inflant, jakby to była własna ich ojczyzna. Wszak to był kraj, który dopiero za cenę 24–letniej wojny i obficie przelanej krwi nabyli, kraj, w którym niemało się ich porodziło, a bardzo wielu nawet na stałe osiadło. W końcu gdy już niemal wszystkich miast i zamków odstąpili, upierali się zawzięcie przy Dorpacie i Nowogródku inflanckim, gdyż w Dorpacie ich religja się już przyjęła i władyka został ustanowiony. Nowogródek zaś był przeznaczony na wyposażenie klasztoru Marki Boskiej Pieczarskiej. Widząc jednak jak wbrew wszelkim ich oczekiwaniom pod Pskowem nie po ich myśli się dzieje, że pominąwszy inne nadzwyczajne trudności, nawet mrozy naszych od oblężenia odstraszyć nie mogą, że zima na schyłku i ma się już ku wiośnie, przystali wreszcie na wszystko. Osobliwie też Possewin, mieszkający nawet z Moskwą, żeby sobie ich zaufanie zaskarbić, całą duszą obydwie strony namawiał do pokoju, gdyż mu bardzo chodziło o to, żeby cały jego trud, w pobożnym celu podjęty, nie był daremny. Moskwa ustąpiła całych Inflant, które wielki kniaź miał w swem władaniu, wymawiając tylko sobie swobodne wywiezienie naczyń kościelnych z Dorpatu i Nowogródka i należne poszanowaniem dla władyki i popów. Imieniem królewskim zwrócono im znowuż Wielkie Łuki, Zawołocie, Newel i inne zamki, w ostatnich latach zdobyte, z wyjątkiem Wieliża i całej ziemi połockiej. O Narwę i inne zamki, przez Szweda zdobyte, prowadzono długie spory. Wreszcie po długich targach stanęło na tem, że nasi posłowie zawarowali uroczyście prawa królewskie do Narwy i innych zamków zajętych przez Szweda, tylko Weissenstein, poprzednio już w warunkach podawany, przyznali moskiewscy posłowie królowi wyraźnie.

Z kolei nastąpiły układy o jeńców wojennych, a ich u nas było przednich jeńców moskiewskich niemało, Moskwa zaś z naszych nikogo niemal znaczniejszego nie miała, przeto żądano imieniem królewskim za jeńców Zawołocia, Newla i Siebieża, a w końcu spuszczono na sam Siebież. Moskiewski jednak więcej ważył sobie posadę[1] niż ludzi i dlatego odłożono tę sprawę na później, do czasu, kiedy obustronnie miano wyprawić posłów do zaprzysiężenia przymierza. Co do armat i sprzętu wojennego, znajdującego się w zamkach, to zgodzono się obustronnie, że to, co było w zamku w chwili zdobycia, ma tamże pozostać, a co kto później przywiózł, wolno mu też i wywieść. Na tych tedy warunkach doszedł pokój dziesięcioletni.


Przypisy

  1. mieścinę.

Sprawy wewnętrzno - polityczne.

Dążenie do ulepszenie sposobu elekcji.

Z instrukcji królewskiej na sejmiki powiatowe 1582 r.

(Pawiński, „Źródła dziejowe” XI, str. 224 i nast.)

Bywały od Waszych Mościów częste usiłowania i prośby na sejmach przeszłych do JKMci, aby jako wojną i armis (bronią) Rzeczpospolitą pomnaża i czyni ja od postronnych nieprzyjaciół bezpieczną, tak, żeby rząd w niej domowy i co do postanowienia go należy, wziął przedsię i obmyśliwał o niem, gdyż do zachowania w całości Rzeczypospolitej i utwierdzenia jej należy na niem wiele. Dlaczego JKMość, aby non deesset (nie uchybił) w niwczem żądościam[1] i prośbam Waszych Mościów i dobremy Rzeczypospolitej, skoro tej wojny moskiewskiej dokonawszy i tę tam stronę, która prawie w paszczęce była u nieprzyjaciela, oswobodziwszy do tego co jest zadość Waszych Mościów, do opatrzenia rządu domowego z Waszmościami na sejmie tem przystąpić chcę. A mianowicie do dwóch rzeczy, to jest sposobu interregni (bezkrólewia) i obierania pana, a kompozycjej między stany duchownym i świeckim[2].

Co się pierwszego dotycze, widzi to i sam JKMość, że należy na tem każdej Rzeczypospolitej i Waszym Mościom także, aby jako insze rzeczy, tak ta, która jest ze wszech prawe nawiętsza, w dobrym porządku była zawsze odprawowania. Co sami Waszmościowie, którzyście już takiej sprawy skosztowali i fecistis earum rerum periculum (doznaliście tych rzeczy niebezpieczeństwa) możecie tem lepiej widzieć i baczyć. Raczył ci Pan Bóg sam z łaski swej w przeszłe te interregna podźwignąć zaszłe rzeczy Waszych Mościów, że uszły upadku, ale strzeżcie się Waszmoście, abyście na tak niebezpieczny hak drugi raz nie przychodzili, a Pana Boga nie kusili, i konsyderujcie[3] i uważajcie, czego Waszym Mościom in futurum (na przyszłość) potrzeba. A przystępować trzeba WMościom do tej sprawy sercy i animusmi[4] dobremi, szczyremi i i uprzejmemi, w miłości i zgodzie zobopólnej, inacz inszego nie patrząc, jeno na dobro ojczyzny swej, na jej salutem (zdrowie), aby kiedy potem z tej miary nie przyszła z WMściami wszystkiemi albo potomstwem WMściów do jakiego, czego racz Panie Boże uchować, upadku. Ma w tej mierze daleko być od wszech WMościów oglądanie się na swe jakie własne rzeczy i chęć albo intencja dogadzania im, ale jednostajnie wszyscy, żebyście ten cel mieli postanowiony, który się wyżej wspomniał, dobre i całość ojczyzny. To też zachowując, żeby nie jedna drugiej ziemia osobno na swych sejmikach preskrybowała[5], coby w tej mierze miało być uczyniono i postanowiono, ale żeby wszystkie ziemie zniosły się o tem społem z sobą na sejmie, nie mając w tem nic zamierzonego, ale zupełną mocą stanowiąc to, co było ku dobremu Rzeczypospolitej. JKMość do wszystkiego, co się będzie z lepszem widziało WMościom, chętnym i gotowym najdziecie, gdyżby uprzejmie rad to widział i życzy, aby tę Rzeczpospolitą, która regendam suscepit (podjął się rządzić) zostawił i na potym dobrze ze wszech stron postanowioną i ugruntowaną. A iż mało na tem, żeby zamek albo dom jaki był ugruntowany i obwarowany dobrze, gdzieby zgody w nim nie było, musiałoby tam pewnie iść wszystko opak, tak i Rzeczypospolitej pogotowiu, jeśli nie będzie zgody, nic trwałego, nic pewnego być też nie może. A tak JKMość z uprzejmego afektu[6] życzy jej, aby między stany w niej będącemi, ludźmi nakoniec wszystkiemi była stabilis i firma concordia (trwała i silna zgoda).


Przypisy

  1. pragnieniom.
  2. kompozycja między stanami duchownym i świeckim miała na celu wyrównanie zatargów między temi stanami na tle dziesięcin, sądownictwa, podatków itp.
  3. rozmyślajcie.
  4. umysłami.
  5. przepisywała, rozkazywała.
  6. miłości.


Sprawa Zborowskich.

(Czuczyński, „Diarjusze sejmowe 1585 r.” str. 153 – 154, 273 – 277)

a. Jana Zamojskiego obrona na sejmie warszawskim.

Co się dotycze sprawy około Samuela Zborowskiego, N. M. Królu, jako skoro WKMość fortunnie raczył wjechać na tę stolicę państwa tego, pokazowałem to wszystkim sposobem domowi temu, żem mu chciał być przyjacielem, i każdemu z nich chciałem służyć tak, jako w rzeczy mej własnej, a mianowicie Samuelowi nieboszczykowi taką chęć swoją pokazowałem zawsze, jakąm mógł największą, pomagając mu do tego, aby to z siebie złożył[1]. Tak u Ciebie Pana swego częstymi prośbami, jako też i do tej strony skrzywdzonej wstawowałem się, abym ją mógł ubłagać i uskromić, a mianowicie do Ich Mość Panami z Tęczyna jakom o tym często mawiał, jakom się u nich tegom starał, aby tamtę stronę JMć Panią Wapowską[2] ukrzywdzoną do tego, jakoby się dała ubłagać łatwiej. Naostatek i samego często upominałem, aby się o to tak pilnie starał, jakoby stronę uskromić mogli. A w takowem staraniu odniosłem i to i owo i łaskawe obietnice o przyczynę do strony pojednania, a czasem i przykrości niejakie, od samego też ma one w tej sprawie upominanie. Wdziawszy jakąś nieczułość, począłem być w tej sprawie słabszym. Przecie jednak tą jego niedbałością na upominanie moje nie takem się obrażał, abym my w tym do końca pomagać nie miał, bo choć się czasami pod bokiem WKMci przesuszał[3], przeciem na to przez szpary patrzał, póki to nie obrażało sumienia mego. A co jeszcze więtsza, życzyłem mu tego, aby był w Moskwie co takowego uczynił, czymby i Rzpltą i WKMć uskromil. Potym zaś, kiedy WKMć na mnie, sługę swego, włożyć raczył starostwo krakowskie[4], za moje one chęci i życzliwość pojechał z Moskwy, jechał do Krakowa lekce mnie sobie uważywszy, mnie i urzędowi memu na despekt, ku obrażeniu sumienia mojego w Krakowie mieszał długo dosyć, i chocia to sumienie moje i urząd mój obrażało, jednak cierpiałem skromnie i nie byłem w tym tak płochym, abym się miał na co skwapiać. I nie używszy do tego kogo mądrego, był potem na sejmie WKMci pod bokiem, kiedy WKMć przyjechał od Pskowa do Warszawy na sejm (1582). Tamem go prosił usilnie i przyjacielskom napominał, aby mi nie czynił tego despektu, żeby w starostwie mojem i jurysdykcji[5] mojej nie mieszkał. Raczyłeś potym WKMć jechać po sejmie do Krakowa. Ja też na tamten urząd wjechałem był, a on na moje upominanie przyjacielskie nic nie dbając, prośby moje lekce poważywszy, jechał do Krakowa, tam mieszkał, póki chciał, w Krakowie.

Przyjechałem potym do Lwowa, alić on we Lwowie i zastałem go tam, czymem się obraził. Dalejci się stało, kiedym wedle powinności mojej jechał do Krakowa z Rusi dla sądzenie roków, miał szpiegi nademną, wieszał się nademną ustawicznie. Ja w Sandomierzu, a on w Zawichoście, ja do Opatowa, a on nademną niedaleko. Ja dalej do Krakowa w drogę, a on tuż nedemną ustawicznie albo o mile albo i pół mile odemnie nocleg miał. Na ostatek ja do Proszowic, a on nademną do Piekar, imienia[6] P. Włodkowej. Cóżem ja miał czynić Najj. Miłościwy Królu, iż nie tylko onego mi nie ziścił, co mi brat jego zań przyobiecał, ale i owszem ku zelżywości mojej nastąpił mi na przysięgę moję, na wiarę urzędu mojego? Pojmał urząd mój banita, zbiega a takiego, który uczynkiem onym nietylko na banicje był zasłużył, ale i gardło albo infamją dałem go do więzienia szlacheckiego. Zjechała się niemała kupa ludzi. Prawda, prosili mnie o to i dałbym się był użyć, zatrzymałbym się z tą egzekucją, ale iż powinni jego – miasto ubłagania, żebym to puścił mimo się, przeciw prawu pospolitemu, przeciw dekretowi wszystkiej Rzpltej, ku zelżywości mojej, ku obrażaniu sumienia mego, iż tak często mieszkał w jurysdykcji mojej, będąc odemnie często przestrzegan przez zacne ludzie – przez bracie jego, to fukali, to łajali to dziwnymi rzeczami i szkodliwymi wszystkiej Rzpltej grozili, nullus fuit, qui precaretur (nikogo nie było ktoby prosił), uczyniłem, coś tez WKMć, Pan mój Mciwy, nie raz, ale kilkakroć, kiedym posłał do Ciebie, pana mego, po informacją, cobym miał czynić, rozkazać raczył. Co z żalem mowięć, uczyniłem egzekucją pewną, prawna nad nim, żem go do sejmu nie chował, jako powiadam, były pericula (niebezpieczeństwa) niemałe Rzpltej, dlaczego go nie chował, periculis tempora occurendum (niebezpieczeństwu wczas należy zapobiec) i okaże się to pewne zawsze, iż to prawnie uczyniłem, non temere, non privato quodam rancore (nie lekkomyślnie, nie wskutek jakiejś prywatnej nienawiści), ale conscientia (za głosem sumienia), ale prawem pospolitym, że za rozkazeniem Ciebie, pana mego, wzruszony będąc...


Przypisy

  1. tj. banicję, zabraniającą przebywania mu w kraju, na którą skazany był za zabójstwo Wapowskiego, kasztelana przemyskiego.
  2. z wdową Wapowską z którą Tęczyńscy byli w pokrewieństwie.
  3. przemykał.
  4. jako starosta sprawował on sądy grodzkie i czuwał nad bezpieczeństwem w swojem starostwie.
  5. w zakresie mojej władzy sądowniczej
  6. majątku


b. Protestacja Kazimierskiego.

W ostatnim dniu sejmu (28 lutego 1582) poseł Kazimierski w imieniu opozycyjnej grupy posłów odczytał protestację przeciw ukrócaniu przez króla swobód szlacheckich z powodu skazania na infamie Krzysztofa Zborowskiego.

Z różnych województw różne muszą być postulata[1], co się pospolicie dzieje za niezrozumieniem spólnem w tak wielkich i szyrokich państwach koronnych. Ale my jakie ze swego województwa mamy, takie czytamy, aby zaś nam za złe nie miano, żeśmy je opuścili albo zamilczeli. Wiemy jako dostojeństwo królewskie szanować, wiemy, jako senatorską zacność w powadze mieć, i jeśli się co rzecze non ad pacitum (niemiłego), tedy będzie z przykładu przodków naszych, którzy libere ad absque offensa (swobodnie i bez obrazy) panom swym mówić i zastawiać się nie wzdrygali się tam, gdzie było potrzeba mówić o wolność swą, bez naruszenia dostojeństwa królewskiego. Bo widzimy na oko, że za nieszczęściem jakimeś naszem przyjdzie nam o tymże mówić a na inszą się rzecz oględać, tylko na wolność pospolitą. Życzylibyśmy byli tego, aby się było dosyć stało pactis conventis, które są poprzysiężone, i pewniśmy byli, że miały być we wszystkiem dotrzymane nam wolnym ludziom. Ale na czym im schodzi, każdy się palcem domacać może, taksa rzeczy jasne. Staraliśmy się po królewskim zejściu[2], aby gravamina i egzorbitancje[3] miały swą naprawę. Siedziano na tym długo, prawo uczyniono[4]. A cóż po tym? Przecie bodaj nie więtsze teraz te rzeczy widzimy niż przedtym. A to pozwy są extra forum (poza sąd właściwy), a to pomieszanie spraw wielkie i niesłychane, z którymi idzie niebezpieczeństwo gardł i poczciwości naszych. Prosiliśmy Króla IMci, aby takie nova et inusitata genera inqusitionum, executionum et citacionum (nowe i niezwyczajne sposoby śledztw, wykonania wyroku i pozywań) nie były wciągane przeciw prawu pospolitemu, jasnemu. Prosiliśmy o toż i Panów Rad Koronnych jako braci starszej, aby patrzyli nie tylko na praesentia (czasy teraźniejsze), ale i na futura (czasy przyszłe), a raczej stali przy prawie, a to nas zbywano aż do tej konkluzjej sejmowej bonis verbis (dobremi słówkami), czyniąc nihilominus (mimo to) dosyć zawziętości prawu przeciwnej. My cośmy są tu od braci posłani, abyśmy nie zdali się na to pozwalać consensu nostro tacito, ex ea autoritate qua fungimur (milczącą naszą zgodą, mocą tej powagi, którą sprawujemy) protestujemy się jaśnie, że to do braci naszej odniesiemy pro fide nostra (stosownie do przysięgi naszej) exonerując[5] conscientiam nostram (sumienie nasze)...

Po tym przemówieniu Król uniósł się i silnym głosem zawołał: „kto są ci, którzy to powiedzieli? Niech podadzą nazwiska!”.

Potym JMć P. Kanclerz[6] wstał, wziąć chciał de more suo (swym zwyczajem) skrypt[7] z ręki P. Kazimierskiego, on go mocno trzymając nie chciał dać, aż go nadarto.

Potym Kazimierski: „Czemu mnie szarpasz, Panie Kanclerzu?”.

Ow zaś: „Nie szarpam, ale daj ten skrypt, coś z niego czytał, bo to moja rzecz odbierać”.

Zatem Kasimirius heros (kazimierski bohater) zdarł on skrypt w kęsy, a murmur (pomruk) stał między posły.


Przypisy

  1. żądania.
  2. Zygmunta Augusta.
  3. użalanie się, wykroczenia.
  4. artykuły henrycjańskie.
  5. uwalniając.
  6. Jan Zamojski.
  7. skrypt protestu.

Stosunki religijne i kulturalne.

Stan katolicyzmu na Litwie.

Z listu Piotra Skargi do prowincjała jezuitów Wawrzyńca Magiusa z dnia 17.VII.1573r.

(Sugański, „Listy P. Skargi,”. 1912 str. 55; w tłumaczeniu)

... Nie mogę powstrzymać się od łez, gdy rozważam, jakim nakładem głosu bożego jesteśmy codziennie wzmacniani, odkąd powołano nas na Litwę w celu utwierdzenia wiary katolickiej, która zdaniem wszystkich już tu upadła, gdy wreszcie coraz więcej dostrzegam, jakie oczekuje nas żniwo, jakie trudy, pełne bezwątpienia urodzaju i błogosławieństwa pańskiego. Gdy widzę klęski tej prowincji, serce mi się kraje z żałości. Tyle tysięcy opuszczonego ludu katolickiego bez pasterzy, bez komunji, której maluczcy łakną, że niektórzy zmuszeni są robić 20 a nawet więcej mil, chcąc się wyspowiadać w Wilnie! Tak wielka niegodziwość tych, którzy opierają się kapłanom w niektórych parafiach, że wprost strasznie to opowiadać, takie mnóstwo herezyj, które ośmielają się wprowadzać ebionizm[1]! Tylu wątpiących, którzy natychmiast za przybyciem któregoś z naszych przeszli do Kościoła katolickiego! Cóż dalej? Nie szukajmy Indji wschodnich i zachodnich, prawdziwymi Indjami jest Litwa i Wschód! Dajcie nam wszelki ogień, dajcie, jakie tylko macie, żagwie, abyśmy płonąc wzniecili pożar i poszli na spotkanie całym rozpędem pod sztandarem świętego posłuszeństwa w celu zebrania krwi Chrystusa!...


Przypisy

  1. Była to sekta w II i III w. po Chr., która odmawiała boskości Chrystusowi. W XVI wieku szerzył podobną naukę na Litwie Piotr z Goniądza.


Stanowisko duchowieństwa.

Postanowienia synodu piotrkowskiego 1577 r.

(Pawiński, „Źródła dziejowe”, IV, str. 191 – 196)

Synod piotrkowski pod koniec swych obrad wysłał do króla Jana Dymitra Solikowskiego i Hieronima Powodowskiego w celu poinformowania go o powziętych uchwałach i przedłożenia mu od duchowieństwa kilku dezyderatów. Oto najważniejsze z nich w streszczeniu:

  1. Niechaj posłowie podziękują JKMości, że powagą swoją dopomógł do zebrania się synodu prowincjonalnego[1], już od tak dawna nie odprawianego, zaszczycił; go swoim posłem[2], i że obiecał swą królewską pomoc do rozprowadzenia jego zbawczych postanowień...
  2. W celu szybszego rozkrzewienia religji katolickiej i poprawienia obyczajów kleru (o które to dwie sprawy JKMość przez swego posła ogromnie nalegał u św. synodu) nic więcej pożytecznego i zbawiennego nie mógł synod wymyśleć, jak ogłoszenie i przyjęcie kanonów świętego powszechnego synodu trydenckiego[3], co za wolą Bożą dokonano na tymże synodzie. Lecz ponieważ biskupi, pozbawienie swej jurysdykcji[4] i z senatorskiej powagi prawie zupełnie wyzuci, nie mogą nic przedsięwziąć nie tylko przeciw stanowi świeckiemu lecz także przeciw duchownemu, jak tylko zanieść skargę o wykonanie tychże dekretów sądowych, tak jakby należało, niechaj proszą posłowie J. Król. Mość o przywrócenie, o ile to być może zawieszonej jurysdykcji...
  3. Co się tyczy artykułów konfederacji religijnej[5] i kompozycji miedzy stanami[6] - to sprawa zmiany religji, rozluźnienia jej i wogóle stanowienia czegokolwiek poza regułą Kościoła katolickiego nie może być brana w rachubę. Wiara katolicka jak jedna jest, tak też nie może być zmieniana w swej istocie żadną miarą.
  4. Także w sprawie dziesięcin i tym podobnych dochodów kościelnych, które tylko wywodzą się z prawa bożego i które przez swoich fundatorów zostały nadane prawem wieczystem na rzecz kultu bożego i służebników Kościoła, nie mogą osoby duchowne, jako tylko ich czasowi gospodarze a nie pełni panowie, żadnej kompozycji czynić.
  5. Podobne w sprawie świątyń sprofanowanych, zajętych i gwałtem przez różnowierców złupionych, święty synod nie widzi żadnego powodu do układu, skoro te krzywdy dotyczą nie tylko osób duchownych, ale raczej godzą swym bluźnierstwem w sam boski majestat...
  6. Niechaj posłowie proszą i napomną JKMość, żeby odzyskał prawa patronatu do beneficjów kościelnych w swych dobrach królewskich i poważnie podjął się przywrócenia świątyń sprofanowanych i dochodów do nich należących, aby wszyscy poznali, że nie tylko z imienia lecz istotnie jest królem prawdziwie katolickim i w sprawie Boga i jego katolickiej religji nie mniej czynnym, jak w innych sprawach Rzeczypospolitej.

Przypisy

  1. Z terytorium Polski i Litwy.
  2. Był nim Szymon Szczawiński, kasztelan inowłodzki.
  3. Duchowieństwo polskie nie chciało dotąd przyjąć uchwal soboru trydenckiego (1545-1563), gdyż zabraniały one posiadać kilku naraz beneficjów.
  4. Sądownictwo duchowne nad świeckimi zniesione zostało formalnie na sejmie piotrkowskim 1563 roku przez zabronienie starostom wykonywania wyroków tych sądów.
  5. z 1573 r.
  6. Kompozycja między stanem duchownym a świeckim miała na celu wyrównanie zatargów obu temi stronami na tle dziesięcin, sądownictwa, podatków itp.


Założenie Uniwersytetu w Wilnie.

Akt erekcyjny Stefana Batorego z 7.VII.1578r.

(Józef Bieliński, „Uniwersytet Wileński”, I, 1899-1900, str. 32 – 34; w tłumaczeniu)

Na wieczna rzeczy pamiątkę My Stefan z łaski bożej Król polski etc. oznajmujemy, że skoro nam przedłożono w imieniu Walerjana[1] biskupa wileńskiego i Jerzego Radziwiłła, księcia na Ołyce, koadjutora biskupstwa wileńskiego, iż wieleby przybyło ozdoby i użyteczności Wielkiemu Księstwu Litewskiemu, jeśliby przywileje uniwersyteckie zostały udzielone przez Stolicę Apostolską i przez nas kollegjum Towarzystwa Jezusowego w Wilnie[2], założonemu przez wspomnianego biskupa wileńskiego Walerjana, przedewszystkiem aby w tym kollegjum bakałarze i magistrzy[3] sztuk wyzwolonych[4] i filozofji oraz licencjaci i doktorzy w teologji mogli być ustanawiani, iżby w ten sposób nie tylko krajowcy z mniejszym kosztem odbywali pełny kurs studjów, lecz także aby tam przebywała młodzież z sąsiednich heretyckich i schizmatyckich prowincji, zazwyczaj nasiąknięta fałszywymi naukami, i jakby ono było punktem centralnych na Wschodzie, do któregoby jakby na targowisko umiejętności i dla zaczerpnięcia wiary katolickiej przybywali chciwi wiedzy z otaczających okolic. My, którzyśmy to zbadali, jak wielkie wspomniany zakon przyniósł korzyści dla Rzeczypospolitej chrześcijańskiej przez wychowanie młodzieży w naukach i pobożności, a ponieważ niczego więcej nie życzymy sobie, jak żeby w czasie naszego królowania zakwitło to, co przyczynia się do wspierania Kościoła i do poprawy stanu Rzeczypospolitej, chętnie do tego daliśmy się nakłonić, abyśmy nadali wspomnianemu kollegjum, o ile to jest w naszej mocy, przywileje uniwersyteckie, jako w innych królestwach lub prowincjach chrześcijańskich niektórym kollegjom tegoż Towarzystwa (Jezusowego) są udzielone, a mianowicie, aby w kollegjum wileńskim nie promowano ani w medycynie ani w prawie cywilnym, lecz w sztukach wyzwolonych i teologji. Ponadto dodajemy wspomnianemu kolegjum wileńskiemu Towarzystwa Jezusowego wszystkie swobody i prerogatywy, jakiemi cieszą się inne uniwersytety i akademje, a specjalnie, któremi obdarzony został w naszem królestwie Uniwersytet krakowski przez naszych poprzedników, królów polskich. (tu następuje bliższe określenie tych swobód)


Przypisy

  1. Protasewicza.
  2. założone w 1570 roku.
  3. dawniejsze stopnie naukowe w uniwersytetach.
  4. wydział sztuk wyzwolonych odpowiadał dzisiejszemu wydziałowi filozoficznemu.


Batory wobec zaburzeń religijnych.

(„Pamiętnik sandomierski”. II, 1830, str. 204 - 2060)

Stefan z łaski Bożej Król Polski, W. Książę Litewski itd.
Dali nam sprawę Imć panowie Rady naszej w. Ks. Litewskiego, przy nas w wojsku natenczas będący, religjej ewangelickiej, ze w tych niedawnych czasiech[1] niemały rozruch się stal w tem mieście naszem stołecznem Wilnie, od tych, którzy są katolickiej rzymskiej wiary, przeciw ludziom i ministrom ewangelickiego i saskiego[2] zboru. Naprzód, że u drukarza księgi ewangelickiej nauki z rozkazania księdza biskupa wileńskiego[3] pobrane, przed kościołem św. Jana[4] popalone są, ciała zmarłych ludzi ku pogrzebu do miejsc ich, gdzie się chowają, przez ulicę, zwłaszcza mimo kościół św. Jana nosić i śpiewać przy ciele zmarłego katolicy zakazują, lżąc, smromocąc i wołając za nimi na ulicy, a toby snadź z podusczenia kaznodziejów katolickich czynić mieli. Zaczym i dwu ministrów żacy ze szkoły św. Jana i inszych gmin na ulicy z pogrzebu idących mało nie kamieniowali, a nadto pogróżki czynią, jakoby zbory spustoszyć i zburzyć gwałtem chcieli. Co wszystko od jednaj strony słysząc, musimy też i drugiej ucho zostawić i jeśliby tak było, tedybychmy to z niełaską przyjmowali, dobrze to bacząc, iż w tych państwach i królestwach, gdzie gwałtem, ogniem i mieczem a nie nauką i dobrymi obyczajami wiarę gruntować chcą, wielkie rozlanie krwie i zniszczenie zewnętrznej wojny dzieją się, czego my niejedno (uchowaj Boże) w pospolitym zapaleniu, ale też i między osobami privatim (prywatnie), nieradzibyśmy widzieli i postrzegaciechmy powinni, i jako o wszystko dobre i rozmnożenie Królestwa Polskiego i tego państwa W.Ks. Litewskiego od Pana Boga nam zwierzonego z największym usiłowaniem i wystawieniem zdrowia przeciw nieprzyjacielowi staramy się, takbyśmy to owszem uprzejmie żądali, aby wszyscy obywatele wszelakiego stanu, jednego Pana Boga chwaląc, jednostajnej starożytnej wiary katolickiej byli. Lecz iż Pan Bóg to przepowiedział, że pogorszenia być muszą wieku ostatniego tego świata, przeto my nikogo do wiary gwałtem cisnąc nie chcemy, ale wedle poprzysiężenia naszego wszem stanom tak Korony Polskiej jako i W.Ks. Litewskiego, na koronacji naszej szczęśliwie uczynionego, Pacem inter dissidentes de religione tueri et manutenere, to jest pokój między różnymi w wierze chcąc zachować i onego bronić i tę powinność przysięgi naszej chcąc zawsze przed oczyma mieć, a sumienie w wierze każdego spuszczając na sąd Pana Boga wszechmogącego, gdyż niejedno za takim obowiązkiem naszym zachowanie i obrony pokoju w religji, na osobę naszą królewską od wszystkich stanów obojga państwa włożonego, ale też za starodawnym zwyczajem tego państwa, różnych wierze ludzi w ich nabożeństwach cierpimy. Rozkazujemy tedy wam, abyście zarazem, skoro ten list nasz was dojdzie, jawnie w mieście na rynku i po ulicach w tem mieście naszym wileńskim obwołać dali, aby we wszystkiem wedle sposobu i obyczaju, zdawna, aż do tych czasów panowania naszego zachowałego, spokojnie siwe zachowali i żadnych przyczyn do rozruchów nie dawali. A jeśliby kto pokój pospolity wzruszając, upornie a swawolnie rozruchy jakie wszczynał, tedy abyście takowego każdego, jurysdykcji[5] waszej podległego, z powinności urzędu waszego do nauki naszej na urzędzie zatrzymawszy, nam o tem znać dawali koniecznie, inaczej pod łaską naszą nie czyniąc.

Dan z obozu naszego pod Pskowem 30.IX.1581.


Przypisy

  1. w sierpniu i wrześniu 1581 r.
  2. saski tyle co luterski. Luteranizm bowiem powstał w Saksonii, gdzie działał jego twórca Marcin Luter.
  3. Jerzego Radziwiłła.
  4. Kościół św. Jana należał w tym czasie do Jezuitów.
  5. sądownictwu.


Skrajne kierunki w reformacji polskiej.

(Szymon Budny, „O urzędzie miecza używającem”. Łask, 1583)

oku przeto 1578, gdy tu w Litwie za pomocą Bożą a za czystemi i statecznemi namowami umyśliliśmy nas kilkanaście święte ponurzenie[1] przyjąć... chcieliśmy tak między nami samymi szafarza tego sakramentu obrać i jemu tę sprawę zlecić, a zwłaszcza mając już między sobą niektóre braty ponurzone. Lecz jeden z ministrów w Polszcze przed tem ponurzony, starał się o to, jakoby tu do onej sprawy świętej kilku bratów z Polski przybyć mogło, jakoż przybyli i przedsię wdzięcznie od nas wszystkich przyjęci. Krotko mówiąc, oni bracia (a zwłaszcza dwa) mając od nas to zlecenie, pilno się o wszystkiem, to jest o nauce i o obyczajach przed usługowaniem ponurzenia świętego przypatrywali. Dowiedzieli się też tego, że z nas niektórzy mieli domki ślacheckie. Pytali, jakobychmy do tego sakramentu szli, mając takie domy? Powiedzieliśmy, że gotowiśmy i te domy i cobykolwiek szkodziło, niejedno przedać, ale też i porzucić, skoroby to nam słowem Bożym pokazano, że się takich domów trzymać nie godzi. Przestali na tem oni. Doszło święte ponurzenie.

Tegoż dnia ozwał się we zborze jeden ślachcic, a przy niem i innych kilka, że to nie jest przeciw nauce ewangelickiej urząd mieczowy[2] trzymać, także imienie[3] ślacheckie trzymać, na wojnę jechać, praw używać etc... Sparli się z niem bracia polscy, ale iż wieczór był, dali sobie pokój. Nazajutrz też nic o tem więcej nie mówiwszy, różno się rozjechali. Wszakże ten kamyk u mnogich został w sercu, że nie wiedzieli, na którąby się stronę chylić mieli, acz więcej za urzędem mnodzy trzymali.


Przypisy

  1. chodziło to o przyjęcie zwyczajem anabaptystów powtórnego chrztu polegającego na całkowitym zanurzeniu w wodzie.
  2. tj. urząd który używa przymusu i stosuje kary.
  3. majątki, dobra.


Charakterystyka króla Stefana.

(Reinhold Heidenstein, „Dzieje Polski” w tłumaczeniu M.Gliszczyńskiego II, str. 203 –205)

Natura obdarzyła Stefana najświetniejszymi przymiotami umysłu i ciała, jakby w jednej jego osobie pokazać chciała całą doskonałość ludzką. Miał on w twarzy, w postawie i mowie dziwną powagę, a obok tego jakąś dziewiczą powściągliwość i lubość. Łagodny nadzwyczaj, obok wrodzonej powagi i majestatyczności, która go nigdy prawie nie odstępowała. Często z bliskimi sobie poufale obcował i bojaźliwych ośmielał. Toteż nie wiadomo, czy się go więcej bano, czy go więcej kochano. Przepisy religji katolickiej ściśle wypełniał, widać to z testamentu jego, w którym synowcowi swemu Zygmuntowi księciu siedmiogrodzkiemu wyraźnie zaleca, aby bronił religji katolickiej i jezuitów przeciw arjanom węgierskim, zastrzegając sobie jednak, żeby żadnych gwałtów ani prześladowań nie używał.

Roztropność jego była zadziwiająca, nabył jej czytaniem i rozważaniem historyków węgierskich, tureckich i włoskich. Lubił najbardziej Cezara i ciągle miał go pod ręką. Po łacinie mówił doskonale, a wszystkie jego słowa nosiły na sobie niezaprzeczone piętno mądrości, tak dalece, że za wyrocznie prawie uchodziły. Gdzie wiedział, że ma prawo i słuszność za sobą, nigdy nie ustąpił. Prawda u niego była najwyższą cnotą. Utrzymywali niektórzy, że kiedy jeszcze był księciem Siedmiogrodu, do gniewu i okrucieństwa był bardzo pochopny. Ale ja przekonany jestem, że nikt prędzej nad niego krzywd wyrządzonych nie przebaczał i nie zapominał, za to najmniejsza usługę dla siebie długo pamiętał i hojnie ja wynagradzał. Za złe mu poczytywali niektórzy, że Węgrom bardzo był życzliwy i że Węgrzy w obcym państwie chciwymi się pokazywali. Może być, ale też zasługi jego dla Polski są nieocenione sławę wojenną Polaków podźwignął, broń i sposób wojowania zmienił lub polepszył. Inflanty i Połock odzyskał, granice Litwie rozszerzył przez zdobycie zamku i ziemi wieliskiej, cło portowe w Gdańsku, Elblągu i Rydze korzystnie urządził, i innymi dochodami skarb wzbogacił, bo był dobrym gospodarzem i dla siebie i dla Rzplitej. Słowem, sławą swoich świetnych czynów całą prawie kulę ziemską napełnił i gdyby go była tak prędko śmierć nie zaskoczyła, byłby daleko większych rzeczy dokonał, które już w myśli przygotowywał[1].


Przypisy

  1. Ma tu na myśli Heidenstein plan Batorego przyłączenie do Polski państwa moskiewskiego, pozostającego po śmierci Iwana Groźnego (zmarł 1584) pod niedołężnymi rządami jego syna Fiodora, a następnie podjęcie przy pieniężnej pomocy papieża i innych władców chrześcijańskich decydującej rozprawy z Turkami.