Machczyński Edward Stefan - I72845

Z Wiki kielakowie.com


Edward Stefan Machczyński (1836-1873)-płocczanin, zapomniany poeta kaukaski, powstaniec 1863 roku

Motto:

Ze snu twardego duch straszny mię budzi.
Straszny jak piekło! straszniejszy od piekła!
Czyż jest na świecie nieszczęśliwszy z ludzi?
(T. Machczyński, Han-Akmet, s. 74)

W połowie XIX wieku niemało płocczan przebywało na zesłaniu na Syberii i Kaukazie. Trafiali oni na katorgę głównie za udział w powstaniu 1830 roku, przynależność do organizacji niepodległościowych, pomoc partyzantom i emisariuszom. Niektórzy z nich zasłynęli tam jako ludzie przedsiębiorczy, odważni, zdolni, twórczy, społecznie i kulturalnie aktywni. Jednym z nich był utalentowany poeta Edward Stefan Machczyński.

Pochodzenie i wychowanie

Edward Stefan Machczyński urodził się 13 października 1836 roku w Płocku. Był synem ziemianina, sędziego apelacyjnego Marcelego Apolinarego Machczyńskiego i cześnikówny Ewy Luboradzkiej. Ojciec wywodził się z majątku ziemskiego Sosnowo, na północnym Mazowszu.
Legitymował się starannym wykształceniem. Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Był wychowankiem takich znakomitych nauczycieli, jak: Jan Wincenty Bandtkie, Joachim Lelewel, Ludwik Osiński. Po studiach rozpoczął pracę jako sędzia w Płocku.
Matka była córką Stefana Luboradzkiego, cześnika z ziemi kujawskiej. Ona również była kobietą wykształconą.
Dzieciństwo spędził przyszły poeta w Płocku. W mieście panował wtedy wzmożony ruch niepodległościowy. Płocczanie brali aktywny udział w powstaniu 1830 roku. Działał tu terenowy organ powstańczy — Komitet Przestrzegający Bezpieczeństwa oraz Rada Obywatelska przy Komisji Wojewódzkiej. Po upadku Warszawy (7 września 1831 r.) przeniosły się tu władze powstańcze z sejmem. W Płocku odbyła się ostatnia sesja sejmu powstańczego. Powstanie poparły gorąco szerokie kręgi społeczne Płocka i okolicy. Były tu organizowane liczne oddziały wojska, na których potrzeby pracowali krawcy, szewcy itd; przekazano nawet na wyrób dział trzy dzwony kościelne.
Rodzina Machczyńskich była głęboko zaangażowana w sprawy narodowowyzwoleńcze. Ich dom w Płocku stanowił „mały arsenał" prywatny zawalony bronią, uprzężą, odzieżą, żywnością, szarpionami, w którym zbroiła się i zaopatrywała gwardia miejska.
Dzieci Machczyńskich wychowywane były w duchu „dobrego Polaka" służącego ojczyźnie. Od wczesnego dzieciństwa pochłaniały Edwarda Machczyńskiego opowiadania patriotyczne, wojenne. Żył wspomnieniami o wuju Aleksandrze Luboradzkim, który w szesnastym roku życia poszedł do legionów, walczył o wolność ojczyzny na wszystkich polach walk napoleońskich; z zapartym tchem słuchał opowiadań o wyprawie belwederskiej, o szkole podchorążych, strzałach na ulicach Warszawy itd.
W rodzinie Machczyńskich nie przywiązywano zbyt dużej wagi do dóbr materialnych. Była to jednak rodzina zamożna. Poza dochodami z pracy w sądownictwie, czerpała duże korzyści z rodzinnego Sosnowa, a także była wspomagana przez rodzinę Luboradzkich. W Płocku poza domem innych dóbr nie posiadała. Budżet ich uszczuplił się w czasie powstania 1830 roku, gdyż przekazali znaczne sumy pieniędzy powstańcom.
Edward Machczyński miał liczne rodzeństwo. Rodzice dbali o staranne wykształcenie i wychowanie wszystkich dzieci. Elementarną edukację zapewniali im sami, zaś dalszą powierzali nauczycielom w płockich pensjonatach. Machczyńscy, pod względem życia rodzinnego, religijnego i obyczajów, byli typową drobnoszlachecką rodziną mazowiecką. Ściśle przestrzegali zasad religijnych, systematycznie uczestniczyli w niedzielnych świętach i nabożeństwach, dbali o obrzędowość: postów, roratów, wypominków, mszy intencyjnych, uczestniczenia w odpustach itp. Z rodziną utrzymywali luźne kontakty. Większe spotkania krewnych odbywały się raz bądź dwa razy w roku, głównie w czasie odpustów, które były swojego rodzaju rodzinnymi sejmikami.
Gdy Edward Machczyński miał czternaście lat, ojciec jego został mianowany sędzią apelacyjnym i rodzice zdecydowali się wtedy przenieść z Płocka do Warszawy. Przyszły poeta uprosił rodziców, by pozwolili mu uczęszczać do gimnazjum. W gimnazjum warszawskim szybko i bardzo dobrze zaaklimatyzował się i zyskał miano bardzo zdolnego, inteligentnego, koleżeńskiego oraz powszechnie lubianego ucznia.
Nauka Machczyńskiego w gimnazjum przypadła na początek lat pięćdziesiątych. Były to lata, trwających od 1831 roku represji popowstaniowych. Przestała obowiązywać konstytucja Królestwa Polskiego, sejm oraz armia polska zostały rozwiązane. Wydany 26 lutego 1832 roku akt prawny pod nazwą Statut Organiczny, zastępujący konstytucję, w pierwszym artykule stwierdzał: Królestwo Polskie przyłączone na zawsze do państwa rosyjskiego stanowi nierozłączną część tego państwa. Królestwo stało się krajem poddanym absolutystycznej władzy cara, pozbawionym możliwości jawnego życia politycznego. Uległości Polaków strzegł liczny aparat policji śledczej i 100-tysięczna armia. Od 1847 roku obowiązywał rosyjski kodeks karny. Surowo rozprawiano się ze spiskowcami i osobami z nimi sympatyzującymi. Nagminnymi zjawiskami były aresztowania, więzienia i zesłania.
W wyniku ucisku politycznego, nastąpiło załamanie się życia kulturalnego i rozwoju szkolnictwa. Rząd carski uważał, że najlepszą drogą do zapewnienia posłuszeństwa Polaków będzie ograniczenie życia kulturalnego i oświaty. W związku z tym zmniejszono liczbę gimnazjów i szkół obwodowych, zwłaszcza po roku 1840; dążono do sprowadzenia szkół średnich do poziomu „półśrednich"; hamowano dostęp do szkół dzieciom warstw niższych przez podwyższanie opłat szkolnych i dyskryminację, zamknięto Uniwersytet Warszawski, Towarzystwo Przyjaciół Nauk, zakazano działalności towarzystwom naukowym i stowarzyszeniom zawodowym (z wyjątkiem Towarzystwa Lekarskiego). Stopniowo realizowano politykę wynarodowienia. Językiem urzędowym władz wojskowych stał się rosyjski; kadry urzędników przygotowywano na uniwersytetach w Moskwie i Petersburgu; od kandydatów na urzędy wymagano dobrej znajomości języka rosyjskiego.
Mimo pewnego obezwładnienia społeczeństwa polskiego po powstaniu listopadowym, dążenia do rozwoju własnego narodu nie zamierały. Najsilniej wyrażała je patriotyczna, zapalna młodzież — studenci, uczniowie gimnazjów, a także czeladnicy. Niemały wpływ na postawy młodzieży wywierała emigracja. Szczególnie istotne znaczenie w tym względzie miała literatura i sztuka emigracyjna, która ugruntowała przekonanie, że naród polski ma nie przedawnione prawo do niepodległości i dąży do niej mimo wszelkich klęsk.
Sprawy niepodległościowe były bardzo bliskie gimnazjaliście Edwardowi Machczyńskiemu. Żarliwie czytał zakazaną literaturę. W tajemnicy przed rodzicami zaczął uczestniczyć w spotkaniach prywatnych z młodzieżą o patriotycznych przekonaniach. Jego postępowanie szybko znalazło się w polu uwagi policji. W 1851 roku został aresztowany. Udowodniono mu czytanie zakazanej literatury oraz związki z ruchem konspiracyjnym. Mimo usilnych starań rodziców o uniewinnienie młodocianego syna, musiał on odbyć surową karę. Został skierowany w „sołdaty" na Kaukaz.

Na Kaukazie

Jak większość zesłańców, tak i szesnastoletni Machczyński wędrował pieszo. Z Warszawy szedł do Moskwy, z Moskwy do Odessy, a z Odessy z korpusem generała Aleksandra Lüdersa (1790—1874) na Kaukaz. Droga okazała się dla niego ponad siły. Już na pierwszym jej etapie silnie się rozchorował. Trudy podróży zniósł dzięki zabiegom i staraniom matki, która zapewniła mu opiekę poprzez różnych ludzi na tyle, na ile to tylko było możliwe. Uzyskała nawet zgodę, by syn zatrzymał się na kilka dni w prywatnych domach na trasie wędrówki. Do Odessy Machczyński dotarł bardzo chory. Tam matka nawiązała kontakt z Lüdersową i jej siostrą — generałową Lipską, Polkami z pochodzenia, które podjęły się misji udzielenia pomocy młodocianemu wygnańcowi. W Odessie został zatrzymany i skierowany na kilka miesięcy do lazaretu. Gdy stan zdrowia doszedł do normy, przydzielono go do korpusu Lüdersa. W korpusie wyróżniał się bardzo młodym wyglądem. Ponieważ był młodzieńcem dobrze ułożonym, zyskał sympatię Lüdersowej, z domu Zabokrzyckiej, i wkrótce został zaproszony do odwiedzania jej domu.
W korpusie w Odessie ujawnił talent poetycki, o którym dowiedziała się też Lüdersową. Zachęciła go do czytania wierszy w jej domu. Jednym z bardziej znanych pierwszych utworów Machczyńskiego była wzruszająca do łez Modlitwa żołnierza. W wierszu ślubował wierność Bogu, Polsce, honorowi i cnotom ojczystym.
Po niedługim pobycie w Odessie ruszył z korpusem Aleksandra Lüdersa na Kaukaz. Kaukaskie marsze i przemarsze wojskowe trwały pięć lat (od 1852 do 1857 roku). Kaukaz dzielił się wtedy pod względem militarnym na prawe i lewe skrzydło. Prawe skrzydło rozciągało się od Morza Czarnego do wojenno-gruzińskiej drogi; lewe od wojenno-gruzińskiej drogi do Morza Kaspijskiego. Machczyński był na lewym skrzydle. Toczyły się tam zacięte boje wojsk rosyjskich z narodami Dagestanu, którym przewodził Szamil (ok. 1798—1871).
W tym czasie w korpusie kaukaskim było bardzo dużo Polaków. Według danych szacunkowych stanowili oni około 30 procent żołnierzy. Jeśli w korpusie było 25—30 tysięcy ludzi, to Polacy stanowili około 7—9 tysięcy. Byli to jeńcy, zesłańcy oraz rekruci. Najliczniejszą grupę stanowili ci ostatni. W roku 1842 przeznaczono np. z Kongresówki na 7921 rekrutów do korpusu kaukaskiego 931 osób; w roku 1844 na 5539 — 732; w 1847 roku na 7921 — 953.
Położenie jeńców i zesłańców w istotny sposób różniło się od losu rekrutów. Zesłańcy byli głównie przedstawicielami inteligencji. W związku z tym władze wojskowe starały się wykorzystać ich umiejętności. Używano ich do specjalnych funkcji. Często powierzano im pisanie historii pułkowej, uczenie w szkołach kanonistów, prowadzenie kancelarii. Ogólnie jednak traktowanie zesłańców zależało od poszczególnych dowódców. Bywały oddziały, gdzie do Polaków odnoszono się bardzo przychylnie, np. oddział generała Kluka von Klugena składał się prawdopodobnie w większości z Polaków, ale były też oddziały, gdzie wzajemne stosunki Polaków i Rosjan były tak naprężone, że Rosjanie nie chcieli jeść z nimi z jednego kotła.
Różny był też stosunek Polaków do życia na Kaukazie. Byli tacy, którzy wyróżniali się wzorowymi postawami wojskowymi, należycie wykonywali powierzone im obowiązki, często angażowali się w życie społeczno-kulturalne. Ci w krótkim czasie uzyskiwali wyższe stopnie wojskowe, a także możliwość zajmowania się ulubionymi zajęciami. Duża jednak część Polaków nie akceptowała nowej rzeczywistości. Przy nadarzających się okazjach dezerterowała z korpusu. Najczęściej uciekali do Turcji lub do powstańców kaukaskich, lecz los ich bywał z reguły opłakany. Dezerterów oddawano w ręce Rosjan bądź zatrzymywano jako mówiące narzędzia — przedmioty handlu. Zesłańcy-Polacy trzymali się najczęściej na uboczu. Typowa była dla nich postawa, jaką wyraził w jednym z listów zawodowy oficer rosyjski, późniejszy uczestnik powstania 1863 roku, Edward Różycki: ... wszyscy mnie bardzo kochali, ale i tam ... żyłem głównie sam w sobie, z ciągłą myślą o ojczyźnie; a ponieważ pod tym względem spółkę trudno mi było znaleźć, wyrobiła się we mnie pewnego rodzaju skrytość i obojętność na wszystko, co się tej głównej strony mego życia wewnętrznego nie tyczyło, tak, że Moskale uważali, że tylko dwie rzeczy mnie mogą zająć i wzruszyć: Polska i Religia.
Życie codzienne Machczyńskiego w korpusie kaukaskim było jednorodne i często nużące. Upływało wśród przemarszów przez nieznane dagestańskie góry, wąwozy, wśród walk z siłami Szamila. Podobnie, jak większość zesłańców, od pierwszych miesięcy popadł w stan ogólnej apatii, który potęgowały takie między innymi codzienne obrazy: Tu leżą nagie ciała świeżo ubitych trupów, tam konający prosi pomocy, a Tatarzyn jak sęp obdziera z niego odzież; ówdzie zemdleni trudem żołnierze ciągną się z wolna w kolumnie, nie myśląc bronić życia własnego. Na samopoczucie płocczanina destruktywny wpływ wywierała też kaukaska przyroda. Była ona dla niego zawsze dzika i obca. Pisał o niej wprost: Dzika natura gór Kaukazu!.
Zainteresowania poetyckie spowodowały, że wkrótce zetknął się z innymi polskimi poetami na Kaukazie. W pierwszej połowie X I X wieku było ich około czterdziestu. Twórczość ich wszystkich łączył nastrój przygnębienia i zwątpienia, co trafnie ukazują poniższe strofy:

[...] W dalekiej Azji górami zaparty,
Obcy sam sobie, pomiędzy obcemi,
W żelaznych szponach wielkiego kaima,
Bez żadnej ulgi, bez żadnej nadziei,
Błądzę samotny śród tej dzikiej kniei! [...]
Nikt mnie nie czuje, nikt mnie nie rozumie,
Nigdzie pierś moja echa sobie nie ma
W tym przestraszonym niewolników tłumie;
Tylko na głos dzikich żalów
Przedrażnianie tylko słyszy.
Skał i lasów i szakalów,
Mych szczęśliwych towarzyszy! [...]". "

Z biegiem czasu polscy poeci-zesłańcy aklimatyzowali się w nowym otoczeniu. Zapoznawali się ze specyfiką Kaukazu, jego mozaiką narodowościową, religią, obyczajowością itp. Swoje wrażenia publikowali na łamach takich czasopism, jak: «Biblioteka Warszawska», «Gwiazda», «Pamiętnik Naukowo-Literacki», «Rocznik Literacki», «Rubon». Twórczość ich poszerzała wiedzę Polaków o Kaukazie, a przede wszystkim, co było bardzo ważne, weryfikowała pewne pojęcia o tym regionie. Mimo bowiem istniejących różnych więzi między Polską i Kaukazem niewiele było gruntowych informacji o tym regionie. O tamtejszych narodach przyjęła się opinia pełna pogardy, że były to ludy „dzikie, gnuśne, nikczemne, sprośne i opasłe". Pod wpływem krucjat ugruntowało się nadto przekonanie, że mahometanie jako barbarzyńcy wzbudzać mogą tylko dwa uczucia: pogardę i nienawiść. Spotkanie z nimi to zawsze walka.
Chociaż Machczyński nie przesyłał z Kaukazu do wydawców swoich utworów, był uznawany za utalentowanego poetę. Jego audytorium stanowili korpusowi żołnierze. W odróżnieniu od innych twórców był człowiekiem bardzo skromnym. Będąc w korpusie kaukaskim nie czuł się demiurgiem otaczającej rzeczywistości, nie uważał się za sól ziemi, nosiciela kagańca oświaty, postępu, cywilizacji. Zbyt silnie złamał go wyrok carski.
Przez cały czas pobytu na zesłaniu utrzymywał kontakty z rodziną. Matka czyniła starania o jego zwolnienie. Prosiła syna, by nie pisał wierszy, które mogłyby mieć niekorzystny wpływ na załatwienie sprawy.
W roku 1856 na mocy amnestii cara Aleksandra II pozwolono wielu zesłańcom na powrót do kraju. Wśród nich był płocczanin Edward Machczyński. Natychmiast po amnestii wrócił do Warszawy. Kaukaz był jednak nadal żywy w jego pamięci. Po powrocie z zesłania głębiej zainteresował się literaturą narodową. Była to literatura romantyczna, bez reszty ukierunkowana na służbę sprawie narodowej. Główne jej wątki to: obrona praw narodu i budzenie miłości ojczyzny, krytyka wad narodowych i określenie obowiązków Polaka. Każdy z polskich poetów pragnął wskazać narodowi najlepszą drogę działania.

Twórczość

W pierwszych miesiącach po powrocie do Warszawy Edward Machczyński zaczął przygotowywać do druku poemat Han-Akmet. Powieść kaukaska. Poeta nie poszedł całkowicie śladami wieszczów: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. Nie pretendował do roli przywódcy narodu, a dostarczał jedynie pełnych prawdy obrazów z życia narodów Kaukazu (głównie Czerkiesów), wprowadzał polskiego czytelnika w koloryt wschodni. Treść wspomnianego poematu opiewa zemstę dzielnego, szlachetnego i kochającego Akmeta, przywódcy jednego z koczujących ludów Kaukazu. Zemsta chana Akmeta dosięga beja Mirzę Agę, który go zdradził i porwał ukochaną dziewczynę. Ból i żądza zemsty Akmeta wyraża się między innymi w strofach:

„[...] W imię Alły i Proroka,
W imię świętych praw koranu,
I błogiego Telfy-oka,
Światła rycerskiego stanu.
W imię wielkiej czci Halifa
J szlachetnej mojej sprawy,
W imię Sandżak-i-Szerifa
Wzywam wiernych synów sławy!
Poprzysięgła miłość wzajem,
Z gór powrócić do niej miałem —
I uczynić ziemie rajem.
Jam Kaabę świętą minął
I przebiegłem w głąb pustynie,
Kraj Hadżasu z oka zginął,
Wierność Temy nie zaginie...
Gdzie się ciągnie kraj Iranu
Azerbejdżan okolica.
Tam w posadach Katerganu
Mirży — Agi jest stolica.
Ten Bej — Aga zgwałcił prawa
Gościnności — klnę koranem!
Jadem, co serce napawa,
Że odpowie krwią przed Chanem.
On to fałszu pozór zdradny
Rzucił bym do kraju wracał,
A sam podstęp swój szkaradny
Knuł złośliwie i opłacał.
On Hadesa umysł starty
Usposabiał chytro ku mnie,
A sam, zdrajca świętej wiary,
Nie przewidział loża w trumnie.
On mnie głosil prostym zbiegiem,
Który pędzi życia lata
Cudzym chlebem i noclegiem...
Ale pozna ostrz bułata.'. [...]"

W opisach natury, w charakterystyce bohaterów poematu, odzwierciedlone zostały rzeczywiste wrażenia poety.
Utwór został wydany w 1857 roku nakładem księgarza Aleksandra Noweleckiego. Został bardzo życzliwie przyjęty przez warszawskich recenzentów i publiczność. W krótkim czasie nakład został zupełnie wyczerpany.25 Na utwór zwróciły uwagę koła literatów warszawskich, a wśród nich Cyganeria literacka, której przedstawiciele zaczęli zapraszać poetę do siebie. W środowisku tym Machczyński dał się poznać jako zdolny poeta, orator, potrafiący wytworzyć atmosferę wschodu. Cechowało go duże poczucie humoru, dowcip.
W tym samym tomiku co Han-Akmet. Powieść wschodnia ukazał się też drugi utwór poety Janczar. Obrazek wschodni. Myśl utworu była wzięta, co autor zaznaczył w podtytule, z twórczości Michaiła Lermontowa (1814—1841). Treścią utwór nawiązywał do niszczenia janczarów przez muzułmanów. Janczarowie była to regularna, doborowa piechota turecka, utworzona około 1330 roku. Początkowo janczarów rekrutowano z młodych chrześcijańskich brańców i poddanych sułtana pochodzenia nietureckiego. Od XVI wieku stanowili oni trzon armii tureckiej. Odgrywali dużą rolę w walkach o tron sułtański. Z czasem stali się niebezpieczni dla samych sułtanów. W 1826 roku dokonano ich masakry i ostatecznie sułtan Mahmud II (1785—1839) rozwiązał tę formację. Poeta wyraził sympatię dla janczarów. Ich obraz ukazał między innymi w słowach:

[...] Na groble życia walecznych synów,
Którym się honor rycerski dostał,
W udziale wspomnień świetnych wawrzynów:
Hassan sam jeden tylko pozostał.
Spojrzał na dziki obraz zniszczenia.
W piersiach mu rozpacz gorzała wściekła.
On stał jak niemy posąg z kamienia.
Utkwił miecz w ziemię — krew z rany ciekła.
Jak anioł troski, przy nim dziewica
Drżąca i blada klęczy schylona.
Chwiejąc się trwożna, płoną jej lica.
Twardą dłoń wodza tuli do łona[ ...]"

W utworze Poeta wskazuje na pewne elementy etyczne i filozoficzne; głównie podnosi problem przyjaźni, dobra i zła. Tym problemom poświęcił też oddzielne wiersze Anioł i Czart i Walka dobrego ze złem, które opublikowane zostały w «Gazecie Warszawskiej». Autor chciał widzieć wszędzie dobro: „Dobrem za dobre płacić się godzi". Jego bohaterowie starają się iść za głosem dobra, prawdy, miłości. Spotykają ich jednak klęski, zawody, ponieważ w życiu często zwycięża zło nad dobrem. Bohaterowie Machczyńskiego, mimo niepowodzeń na ich drodze życia, pozostają wierni raz wybranej dewizie — dobru.

Po powrocie z zesłania Machczyński nie podjął pracy zawodowej. Nie pozwalała mu rodzina. Był to okres nowej fali aktywizacji patriotycznej, dużego upolitycznienia i działalności konspiracyjnej. Sytuacja ta była następstwem przegranej Rosji w wojnie krymskiej (1853—1856). Wojna wykazała słabość reakcyjnego caratu i wzbudziła nadzieje oraz dążenia wolnościowe Polaków. Nie przeciwstawiał się tej aktywizacji generał Michał Gorczakow, nowy namiestnik Królestwa Polskiego (po śmierci Iwana Paskiewicza). Troska rodziny, by uchronić poetę przed działalnością polityczną była mało skuteczna, Fakt, że był on zesłańcem politycznym z góry określał jego postawę. Konspiracja traktowała go jako „swojego człowieka". Niezależnie od jego chęci i poczynań, każdy kontakt społeczny przybierał charakter polityczny. Niewątpliwie też Machczyński był jednostką bardzo podatną na wszelkie nova społeczne i polityczne. Terapii szukał, przed całkowitym wejściem w nurt konspiracji, w poezji. Gdy w Warszawie zaczęły dawać o sobie znać manifestacje patriotyczne, Machczyński zaczął pracować nad nowym obszernym poematem Cyganie. Akcję poematu umiejscowił w Besarabii. Region ów poznał poeta w czasie pobytu w korpusie Aleksandra Lüdersa. Korpus wyprawiał się tam z Odessy. Besarabię poznał poeta wiosną; wydała mu się przeurocza. Była dla niego krajem marzeń. Fragmenty poematu czytał kolegom z Cyganerii literackiej, a także w swoim domu. Utworu nie dokończył. Pracę nad nim przerwał wybuch powstania 1863 roku, do którego Machczyński przystąpił od pierwszego dnia. Do lasu zabrał z sobą poemat, sądził, że go ukończy. Tak się nie stało. Utwór w czasie powstania zaginął.

W powstaniu styczniowym

Od 11 czerwca 1860 roku (dnia pogrzebu generałowej Katarzyny Sowińskiej) i manifestacji zorganizowanej przez warszawskie grupy patriotów, w których istotną rolę odgrywał Narcyz Jankowski, Edward Machczyński znalazł się w nurcie szerokiej działalności konspiracyjnej. Kilkutysięczna manifestacja utwierdziła w poecie potrzebę patriotycznego działania, włączył się więc w kolejne akcje przygotowawcze. Po raz pierwszy wziął udział w manifestacji na Lesznie, zorganizowanej z okazji trzydziestej rocznicy powstania listopadowego. W latach 1861—1862 działał aktywnie na wszystkich odcinkach ruchu politycznego. Uczestniczył w tworzeniu kółek spiskowych, nawoływał do demonstracji politycznych, bojkotowania uroczystości oficjalnych, brał udział w nabożeństwach i mszach „za pomyślność Ojczyzny", za poległych patriotów i w innych patriotycznych intencjach. Szybko tworzące się grupy konspiracyjne narażane były na stosunkowo łatwe rozszyfrowanie przez organy władzy carskiej. Wiosną 1862 roku zaczęły się nowe aresztowania i rozstrzeliwania spiskowców. Na jesieni 1862 roku działało około 20 tysięcy osób w konspiracji. Rząd rozwiązanie problemu widział w wcieleniu spiskowców do armii. W połowie stycznia 1863 roku zaczął się nadzwyczajny pobór do wojska (tzw. branka). Około 10 tysięcy młodych ludzi miało zostać powołanych do kilkunastoletniej służby wojskowej z dala od kraju. Nie chcąc dopuścić do realizacji branki, Komitet Centralny konspiracji zdecydował się na podjęcie walki zbrojnej 22 stycznia 1863 roku. W dniu tym wydał manifest, w którym wezwał naród do powstania.
Pierwsze starcia rozpoczęły się z 22 na 23 stycznia. Nie przyniosły większych efektów. Oddziałki powstańcze w sile około 6 tysięcy łudzi zaatakowały w 33 miejscowościach Królestwa Polskiego niewielkie oddziały carskie. Większość walk zakończyła się niepowodzeniem i rozproszeniem części oddziałów. Powstańcy zdobyli niewiele broni, ale swymi atakami zaskoczyli wojska rosyjskie. Dowództwo carskie odpowiedziało na akcję powstańczą koncentracją wszystkich sił stacjonujących w Królestwie (około 100 tysięcy żołnierzy) w 42 punktach.
W tę historyczną noc Machczyński udał się w mazowieckie lasy w rejon Pułtuska. Do wiosny zajmował się formowaniem oddziałów partyzanckich i przede wszystkim agitacją wśród chłopów. Propagował idee manifestu, zapowiadającego nadanie bezpłatnie chłopom użytkowanej ziemi na własność, a dziedzicom odszkodowanie ze skarbu niepodległej Polski; gwarantowanie chłopom dotychczasowych serwitutów, a bezrolnym, biorącym udział w walce, trzymorgowe nadziały z dóbr narodowych po zwycięstwie. Agitacja nie była zadaniem łatwym. Mimo zaangażowania się Mazowszan w powstanie styczniowe, chłopi w pierwszej jego fazie odnosili się do niego z nieufnością.

Od wiosny 1863 roku Machczyński był w zbrojnych oddziałach partyzanckich, walczył z carską policją. W maju donosił w liście do rodziny: [...] W maju, przybywszy do oddziału 4-ego, powiatu pułtuskiego i ostrołęckiego, miałem udział w bitwie znacznej pod Naguszewem (Nagoszewem pod Ostrowem Maz. — autor), która tylko z Bożej woli dość pomyślnym została uwieńczona skutkiem; tu los szczęśliwie pokierował, gdyż kosynierzy w pomięszaniu, spotkawszy z tyłu nieprzyjaciela, a mając go atakującym z przodu, poszli mimo woli przebojem. Następnie major Jasiński objął komendę nad tym oddziałem, złożonym z około 1300 ludzi, stoczyliśmy z ważniejszych, bitwy pod Drążdżewę (Drążdżewem — autor), pod Zambrowem, obie dość pomyślnie. Pod Drążdżewą przyszliśmy na pomoc Trąbczyńskiemu, obsaczonemu na Kępie, który trzy dni był atakowany. Tutaj zbyteczną była nasza ostrożność, w pozostawieniu od strony Pułtuska połowy oddziału (600 ludzi) z kapitanem Dąbkowskim dla przecięcia Moskalom posiłków, w ludziach i amunicji; dość było część kawalerii tam ustawie, a lepiej lewe skrzydło było zająć i tam czekać rejterady nieprzyjaciela, która była przewidzianą. Po 5-cio godzinnym ogniu, Moskale tym punktem rejterowali utopiwszy nawet jedno działo. Wojsko nasze miało ochotę iść na Urra[...].

Kosynierzy, chwytając na kosy zapalone snopy, chcieli iść do ataku; ale komenda zwróciła ich do Różana, gdzie miał być nieprzyjaciel". W lipcu 1863 roku przyłączył się Machczyński do sił pułkownika Wawra. Pisał o tym w jednym z kolejnych listów: „Oddział nasz połączył się z pułkownikiem Wawrem, przyjęta była straszna, a krwawa i nieszczęśliwa bitwa pod Wrząsnikiem (14 lipca, pod Rześnikiem — autor), która skończyła się rozproszeniem części oddziałów i rozproszeniem ludzi; bezbronnych Moskale i kozacy, idąc łańcuchem, nie biorąc do niewoli mordowali. W trakcie tego, zebrawszy nieco ochotników, wyratowałem 30 rannych, a opatrzywszy ich, złożyłem w pobliskiej wsi Kozłowie, majątku pani Wiśniewskiej, skąd ich przeniesiono do Zator".

Po przegranej bitwie pod Rześnikiem wspominał w listach partyzant—poeta, że biorąc pod uwagę, iż major Jasiński zapowiedział ponowne zebranie się rozproszonych oddziałów za dziewięć dni nad Narwią, pod Sokołowem, on (Machczyński) zgromadził na własną rękę do stu ochotników, przeszedł z nimi tyralierę moskiewską (tu zabili pod nim konia, a zdobył dwa kozackie i broń) i przedostał się przez Bug. Pisał poeta o swoich partyzanckich akcjach: „Tam przyjmowałem: garnących się do oddziału ochotników, na których tymczasowe ukrycie wybrałem lesiste i bagniste pobrzeże Bugu; gdyż ludność tamtejsza, przerażona wieścią o porażce tak silnych oddziałów nie chciała przyjmować w domu partyzantów, bojąc się aby Moskale, dowiedziawszy się o ukrytych, nie zrabowali i nie spalili wsi. Cztery tygodnie przeto, bez żadnej pomocy i wieści o innych oddziałach, manewrowałem, mając przed sobą i za sobą nieprzyjaciela. Mały mój oddział, ze 125 zbrojnych w sztucery i dubeltówki, o które się postarałem, złożony z ludzi wyborowych i rosłych; (po części gajowi, Litwini i z wojska rosyjskiego) wymustrowałem i służby wyuczyłem. Po czym otrzymałem podziękowanie i polecenie majora Jasińskiego, jako dowódcy powiatowego, przez oficera Królikowskiego, abym wyruszył nad Narew, do wsi Grądków, gdzie się sformuje oddział. Wyruszyłem zaraz, lecz w Grądowie dowiedziałem się, że dnia poprzedniego było tam 40 partyzantów, kotły i obóz; ale Moskale wpadli, partyzantów rozproszyli, obóz i oficera Kędzierzawskiego zabrali. Pozostawiony sam, poszedłem w bród przez Narew, stanąwszy w Kępie, między Dżbędzem a Brzuzą, byłem w przykrym położeniu, gdyż własne pieniądze przez te kilka tygodni na ludzi wydałem, a dostawy żadnej. (Raz z m. Różana kilkaset funtów chleba, trochę kaszy i słoniny. Zasiłek na dni parę...).
Tymczasem przybył major Jasiński i zdałem mu mój oddział. Całość sił Jasińskiego i Wawra wynosiła pierwej do 3000 ludzi; obecnie major Jasiński stał na czele tylko 300, w skład których wchodził przyłączony mój oddział, ze 125 złożony, a tak krwawo zebrany. W tym stanie sił przyjętą była Magnuszewska bitwa (12 VIII — autor), która zadała ostatni cios temu nieszczęśliwemu oddziałowi. Przy bronieniu przeprawy przez Narew, moi strzelcy (gajowi, Litwini itd.) zza Bugu, dzielnie się stawili, Niestety! Pod przeważną siłą nieprzyjacielską, mnóstwo zginęło! (Ze 125 pozostało 30). Zginął Karoli, zginął Dąbkowski, a mnie ze zranioną nogą i silną działową kontuzją w głowę i prawe ramię, przeniesiono do szpitala w Glinkach, majątek książąt Woronieckich, gdzie sześć tygodni bez duszy przeleżałem.
Po kuracji Machczyński ponownie wstąpił do swojego oddziału, który został na nowo sformowany przez Lasockiego (Duboisa). Rozkazem dziennym został Machczyński mianowany szefem sztabu. Zajmował się musztrą. Oddział ów brał aktywny udział w bitwie pod Myszyńcem wspomagany oddziałami Rymarzewskiego, Nowickiego i kawalerią Ziembińskiego. Partyzanci ponieśli klęskę. Rozproszone siły Lasockiego wycofały się pod Porębę nad Bugiem. Tam doszło do sześciogodzinnej zaciekłej walki. Wśród partyzantów były duże straty. Machczyński był po raz drugi ciężko ranny. Rannego przewieziono na kurację za pruską granicę. Po wyzdrowieniu do lasów już nie wrócił i jak większość uczestników powstania udał się na emigrację. Wyjechał do Francji.
Dziesięciomiesięczny udział Machczyńskiego w powstaniu nie miał znaczenia przełomowego. Powstanie styczniowe na Mazowszu nie osiągnęło zbyt dużych rozmiarów, miało ono charakter efemerycznych kampanii. Niemniej Machczyński spełnił ważną misję w budzeniu świadomości narodowej i społecznej mas. Dał się poznać jako dobry organizator, znawca problemów wojskowych i patriota.

Na emigracji

Przed zakończeniem powstania Edward Machczyński znalazł się we Francji. Udał się do najsilniejszego ośrodka polskiej emigracji — do Paryża.

We Francji były relatywnie lepsze warunki dla emigrantów, niż w innych krajach Europy. Otrzymywali oni tam niewielkie zasiłki rządowe. Niektórzy z wychodźców bez większego trudu znajdowali pracę.

W Paryżu Machczyński został przyjęty bardzo życzliwie. W imieniu władz powstańczych — Rządu Narodowego — wręczono mu akt uznania za waleczność i wytrwałą pracę, a działająca tam Komisja do spraw weryfikacji odznaczeń wojskowych przyznała mu stopień kapitana. Wyróżnienie i odznaczenie podbudowały jeszcze bardziej patriotyzm płocczanina. Zdecydował, że wróci do kraju, by dalej uczestniczyć w ważkich dla narodu wydarzeniach. Gdy był gotowy do wyjazdu, doszła do Paryża wiadomość o ostatecznym pogromie powstania. W lutym 1864 roku wojska carskie rozbiły ostatnie większe siły powstańcze (oddziały dowodzone przez generała Józefa Hauke, pseudonim Bosak) w południowej części Kongresówki. Carat definitywnie uniemożliwił powstańcom pozyskanie chłopów, zmieniając swą politykę w kwestii chłopskiej. Ukazy carskie z 2 marca 1864 roku uwłaszczały chłopów. Równocześnie policja zdołała rozbić organizację powstańczą. W lutym aresztowano, a w marcu powieszono komisarza Narodowego na Litwie Konstantego Kalinowskiego; w kwietniu znalazł się w więzieniu ostatni dyktator powstania generał Romuald Traugutt.

W ślad za wieścią o zakończeniu powstania zaczęła lawinowo rosnąć liczba emigrantów i jednocześnie pogarszać się ich sytuacja polityczna i bytowa. Rząd francuski nie dopuszczał do tworzenia się większych skupisk Polaków, ograniczał im dostęp do stolicy; poważnie zmniejszyły się zasiłki dla emigrantów. Niektórzy z Polaków decydowali się szybko na wyjazd do sąsiednich państw. Tam też niechętnie ich przyjmowano. Najkorzystniejsze były warunki przesiedlania się Polaków do Ameryki, jednak przeciwni tym wyjazdom byli czołowi działacze emigracji, nie chcąc dopuścić do rozpraszania wychodźctwa politycznego. Machczyński do 1866 r. przebywał we Francji, głównie w Paryżu. Obracał się w kręgu aktywnych działaczy emigracyjnych.

W roku 1866, gdy Włochy przystąpiły do wojny austriacko-pruskiej po stronie Prus, zarysowała się wśród polskiej emigracji koncepcja utworzenia legionu polskiego, który by walczył u boku Włochów przeciw Austrii. Jako dowódcę przewidywano Józefa Hauke-Bosaka i Jarosława Dąbrowskiego jako szefa sztabu. Austria jednak szybko poniosła klęskę w bitwie pod Sadową (3 V I I 1866 r.) z wojskami pruskimi, a rząd włoski również przeciwny był organizacji legionu, gdyż oznaczałoby to wysuwanie w pewnej mierze sprawy polskiej na forum międzynarodowe. Gdy jednak tylko zrodziła się myśl tworzenia legionu, Machczyński zdecydował się wziąć w nim udział. Udał się przez Alpy do Turynu, do Legii Cudzoziemskiej, organizowanej przez generała W. Ponińskiego. Po przybyciu do Turynu i zapoznaniu się z problemem tworzenia legionu polskiego ogarnęło go zwątpienie. W liście do Warszawy napisał: Idąc przez Alpy, wyładowałem sobie kieszenie obłokami [...] Chmury pode mną i chmury nade mną, ale i w Turynie nie lepiej [...] Legia Cudzoziemska z Węgrów i innych nacji złożona, nie ma przed sobą przyszłości polskiej. Wprawdzie, generał Polak ma najzacniejsze chęci; — nie on też winien, że nie usłyszymy w niej komendy: Marsz, marsz — z ziemi włoskiej do polskiej... Zatem — nie ma tu co robić. We Włoszech Machczyński długo się nie zatrzymywał, odbył kilka podróży i znów powrócił do Paryża. W tym czasie utworzona została organizacja jednocząca wychodźców — Zjednoczenie Emigracji Polskiej. W latach 1866—1867 liczyła ona około 1500 członków. Członkowie Zjednoczenia zorganizowani byli w gminy, najliczniejsze z nich podzielone były na gromady. Decydujący wpływ na prace organizacji miały gminy paryskie. Machczyński zaangażował się w ich działalność. Od zarania istnienia organizacja była mało spójna, ścierały się w niej różne tendencje polityczne i społeczne, dlatego też po niedługim okresie działania doszło do jej rozłamu. Pod wpływem rodzących się niesnasek Machczyński zdecydował się wycofać z działalności na emigracji i powrócić do Warszawy.

Lata emigracji były dla niego latami ciągłych zawodów i rozczarowań. Wpłynęły jednak istotnie na jego dalsze poczynania — stał się większym realistą, mimo że nie przestał być romantykiem. Świadczy o tym wymownie sam fakt zdecydowania się na powrót do kraju, gdzie czekała go surowa kara za udział w powstaniu 1863 roku. Koledzy ze Zjednoczenia Emigracji Polskiej proponowali mu wyjazd do innych krajów — do USA, Anglii, Belgii; Machczyński odpowiadał, iż jego najbliżsi rodacy i towarzysze broni mieszkają w Warszawie.

Ostatnie lata w Warszawie

Późną jesienią 1867 roku Edward Machczyński przyjechał z Paryża do Warszawy. Liczył wtedy 31 lat i poważnie chorował. Początkowo kuracją zajmowała się bez większych efektów matka, później lekarze, którzy nie rokowali jednak szybkiej poprawy zdrowia. Prawie przez pół roku po powrocie z emigracji Machczyński nie pokazywał się publicznie. Pozostawanie w domu zaczęło go w końcu nużyć, stąd też zdecydował się, że podejmie pracę zawodową. Otrzymanie jej w Warszawie dla inteligenta było sprawą trudną. Administracja po powstaniu styczniowym obsadzona, była przez przybyłych z cesarstwa Rosjan. Dzięki jednak staraniom rodziny udało się znaleźć dla niego zajęcie. Machczyński został urzędnikiem w rządzie gubernialnym. Praca ta chroniła go też przed ewentualnymi represjami za wcześniejszą działalność. Na stanowisko to mógł być przyjęty tylko człowiek zaufany. Machczyński był pracownikiem sumiennym i głęboko taił swe zapatrywania polityczne.

W życiu prywatnym, utrzymywał przede wszystkim kontakty z dawnymi kolegami broni. Reprezentował pokolenie zawiedzionych nadziei. Tracił wiarę w odzyskanie niepodległości. Wracał do wspomnień kaukaskich, partyzantki 1863 roku oraz emigracji. Duże zainteresowanie budziły jego oceny losu wygnańców. Oceniał ich jako ludzi niezdolnych do wielkich czynów, którzy w rozwiązywaniu ważkich problemów okazują się tuzinkowi.

Pogarszający się stan zdrowia i świadomość zbliżającej się nieuchronnie śmierci powodowały, że od roku 1870 zaczął izolować się od kontaktów z ludźmi. Nie założył rodziny. Zmarł 23 stycznia (4 lutego) 1873 roku. Pochowany został w Warszawie na Powązkach. O zasługach płocczanina po raz pierwszy szerzej przypomniał na łamach «Gazety Narodowej» w maju 1874 roku działacz polityczny, członek Rządu Narodowego, Agaton Giller.

Płocczanin, zesłaniec, żołnierz-poeta Edward Stefan Machczyński był typowym reprezentantem pokolenia romantyków. Romantykiem był z pochodzenia, wychowania, poglądów i drogi życiowej. Wyznawał bunt szlachetnej jednostki przeciw dzisiejszości. Nie był jednostką wybitną. Jego twórczość literacka zyskała rozgłos nie dzięki treściom ideowym, a głównie dzięki modnemu wówczas kolorytowi wschodniemu. Twórczość ta zasługuje na uwagę do dziś. Stanowi ona istotne ogniwo w pejzażu romantycznym.

autor Andrzej Chodubski